Autor: Amy Meredith
Tytuł: Polowanie
Wydawnictwo: Amber
Opis książki: Eve dopiero niedawno odkryła swoją magiczną moc, a już czas znów ją wykorzystać. Chociaż wolałaby się raczej skupić na flirtowaniu.
Luke jest taki słodki, że skutecznie odwraca jej uwagę od sfory demonów. Czy mają szansę na wspólną przyszłość( zwłaszcza, że Luke ma na koncie długą listę dziewczyn z którymi zdążył się umówić, odkąd pojawił się w liceum)?
I czy zdążą się o tym przekonać, skoro ich śladem pędzą piekielne ogary?
Ocena: 7/10
Zaraz po przeczytaniu pierwszej części pobiegłam do księgarni po „Polowanie”. Jak pierwsza część mnie zauroczyła, tak następna wciągnęła bez reszty.
Znana z pierwszego tomu Eve Evergold mieszka w Hamptons, a dokładnie w Deepdene. Wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką Jess wszystkie wolne chwile spędza na zakupach, znaczy spędzała. Odkąd Evie dowiedziała się, że jest potomkinią wiedźmy jej życie zmieniło się o 180 stopni. Teraz jej głównym zajęciem jest walka z demonami i ochrona ludzi przed złem. Po pokonaniu złego Mala, dziewczyna myślała że wszystko wróciło do normy, a ona sama będzie mogła pogłębiać coraz to większą zażyłość między nią i Lukiem. Nic bardziej mylnego. W miasteczku pojawia się „coś”, co zabija znane osoby bliskie Eve. Tak właśnie rozpoczyna się druga część serii „Dotyk Ciemności: Polowanie”.
Kiedy zwiększa się liczba ofiar, Evergold wraz z przyjaciółmi nie ma żadnych wątpliwości, że w miasteczku ponownie grasuje demon. Przygotowana i uzbrojona, pragnie stawić czoła niebezpieczeństwu. Z pomocą przychodzi jej tajemniczy członek zakonu który od wieków walczy z mocami nadprzyrodzonymi. Zaskoczony umiejętnościami Eve postanawia nawiązać z nią współpracę. Wspólnie starają się odkryć prawdę oraz kto stoi za wszystkimi atakami. Cała sprawa sprowadza się tam gdzie wszystko się zaczęło, do starej posiadłości Rasora, w której kiedyś miał swoją siedzibę Mal. Niestety nikt nie spodziewa się, że główny sprawca całego zamieszania jest tak blisko nich wszystkich…
Tak jak w części pierwszej cała akcja była skupiona na Eve, tak tutaj ważną rolę odgrywają jej wierni towarzysze – Jess i Luke. Dzięki narracji obserwatora możemy dowiedzieć się, w jaki sposób myślą o sobie wzajemnie. A myślą bardzo podobnie. Między Evie a Lukiem iskrzy – i to nie z powodu mocy bohaterki. Problemy i adrenalina bardzo zbliżyły tę dwójkę do siebie, choć niestety nie mogą wyznać sobie swoich uczuć, z coraz to głupszych powodów. Takie zachowanie może męczyć czytelnika i sprawić, że poczuje się znudzony całą historią.
Seria Amy ma w sobie wiele humoru i konstruktywną atmosferę. Główne bohaterki – mimo iż co jakiś czas narażają swoje życie, nie mogą powstrzymać się o rozmowach na temat mody czy zakupów, nawet w najmniej odpowiednich sytuacjach, przez co czasami można odnieść wrażenie, że są jak „plastikowe lalki” nie interesujące się niczym innym jak lakierami czy błyszczykiem. Osobiście mi to nie przeszkadza, mogę nawet stwierdzić że takie właśnie niedociągnięcia dodają im realizmu, no bo która z nas nie palnęła jakiegoś głupiego tekstu w czasie kiedy trzeba było zachować powagę? Co więcej, Meredith pokazuje jak silna potrafi być więź przyjaźni, która mimo zagrożenia, sprawdza się w każdej sytuacji. I nie mówię tutaj tylko o naszych dwóch paniach. Luke – bożyszcze całego damskiego liceum, jest naprawdę wyrozumiałym i niesamowitym chłopakiem. Znosi dzielnie humory dziewczyn a nawet próbuje uczestniczyć w ich zakupowym ględzeniu. No i oczywiście nieziemsko wygląda. Amy w ten sposób obala termin, że „Dwójka jest ok, ale trójka to już jest tłok”.
Akcja książki przebiega szybko i płynnie, nie można się zagubić. Język jest prosty, jak w poprzednich częściach. Mimo iż w książce ciągle się coś dzieje, nie ma sytuacji w której siedzielibyśmy jak na przysłowiowych szpilkach. Mam wrażenie, że cała seria ma trochę niewykorzystanego potencjału – fabuła nie odbiega specjalnie od reszty książek(choć o wiedźma mało się pisze), jest bardzo schematyczna i niestety przewidywalna. Jednak to wszystko, nie odstraszy mnie by sięgnąć po następną część.
Każda z książek jest bardzo uboga objętościowo, dosłownie „połyka” się ją w krótkiej chwili. Idealna na wieczory, kiedy nie ma nic w telewizorze lub po prostu jako lektura przed snem. Mimo wielu niedociągnięć i błędów, podobało mi się i czekam aż w moje ręce wpadnie trzecia część „Gorączka”, której prolog możemy przeczytać na końcu drugiego tomu.
*********************************************************
Jak widać recenzje będę pojawiać się teraz co jakiś czas - klasa maturalna niestety daje o sobie znać:P
A i chciałam podziękować wszystkim odwiedzającym i komentującym - oby was książki nigdy nie opuściły:):*
A i chciałam podziękować wszystkim odwiedzającym i komentującym - oby was książki nigdy nie opuściły:):*
A i jeszcze jedno, nie wiem czy są tu jakieś fanki zmierzchu, ale muszę to powiedzieć: TRAILER BD BYŁ NIEZIEMSKI:D
No i zaczyna się znów TVD:P
Dobra nie przynudzam, idę spać:):*
Dobra nie przynudzam, idę spać:):*
Witaj. Co do książki mam tez ochotę na cały cykl. ,,Cienie'' mnie urzekły, więc ,,Polowanie'' także chyba przypadną mi do gustu.
OdpowiedzUsuńCo do życia szkolnego rozumiem wszystko, rzeczywiście klasa maturalna to już nie przelewki. Ja na szczęście mam te czasy za sobą, ale wciąż żywo siedzą wspomnienia w mojej głowie. Do twojego bloga zawsze chętnie będę zaglądała w miarę moich możliwości. Pozdrawiam. erdecznie.
Na początek pasuje się zapoznać z pierwszym tomem. Jednak po tak pochlebnej opinii grzechem chyba by było nie sięgnąć ;) Co do braku czasu to wiem coś o tym. Mimo że maturę piszę dopiero za rok to w szkole urwanie głowy. Jak w 3 klasie będzie jeszcze gorzej to się chyba załamie ;P Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak, tak, klasa maturalna to okropne zamieszanie, ale to i tak najlepszy okres liceum, no i też najlepsze lektury :) A co do książki, to drugiej części jeszcze nie czytałam, ale cieszę się, że są na równym poziomie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie lubię powieści wydawanych przez Amber, bo często odbiegają one od moich wyobrażeń powstałych po zachęcających opisach. Jednak do tej książki przywiodła mnie okładka i fakt, że "Polowanie" wprost się pochłania.
OdpowiedzUsuńNikki - akurat jestem w technikum, więc jeszcze więcej obowiązków i dodatkowych lekcji mnie czeka;/ A lektury to masakra i tyle powiem...
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam tę serię, bohaterki są śmieszne, a z ich wyczucia i głupoty można się nieźle uśmiać, no i wreszcie to nie powieść o wampirach tylko o czymś innym:)
To jedna z najgorszych książek, jakie w życiu czytałam :(
OdpowiedzUsuńTa częśc jest jeszcze przede mną, jednak specjalnie mi się po nią nie śpieszy. Masz bardzo ładnego bloga. W szczególności podoba mi się baner :)
OdpowiedzUsuńDo wydawnictwa Amber mam sprzeczne uczucia. Wydaje mi się, że wszystkie wydane przez nich książki są takie same, schematyczne do bólu.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, dam szansę tej serii i rozejrzę się w bibliotece za pierwszym tomem, a nóż i mi mi przypadnie do gustu :)
Wybacz, nie przeczytałam całej recenzji, żeby sobie nie odbierać przyjemności zatapiania się w cykl Meredith ;)
OdpowiedzUsuńCo do matury... To naprawdę bzdura ;) Robią wokół tego taki młyn, a tak naprawdę przypomina to jeden wielki test odporności na stres. Wiedza jest ważna, ale w sumie po, co wiedza, skoro i tak trzeba się wstrzelić w jakiś bezsensowny klucz? Bez sensu. Dasz sobie radę ;) I z maturą i z egzaminem zawodowym (też jestem po technikum, więc wiem jak to jest mieć milion rzeczy na głowie)
Buziaczki ;**
Lubię takie książki, które czyta się szybko i nie gubię się w nich. To bardzo ważne, aby pozycje były dość przejrzyste i żebyśmy nie gubili wątku. 7/10 to dość wysoko, więc kredyt zaufania dla książki jest :)
OdpowiedzUsuńPanna_Indyviduum - hah...bardzo dobrze, tylko czekać na twoją recenzję:) Zgodzę się z Tobą co do matury, to jedna wielka pomyłka. Każą nas, a raczej skłaniają do tego by nauczyć się większości na pamięć, z takim skutkiem, że po maturze nie pamięta się nic. I właśnie ten klucz...to już w ogóle parodia. EHh...z tego co widziałam, ciężko jest zdać ten zawodowy.
OdpowiedzUsuńlawendowa kraina - ja również takie lubię książki, czasami jest tak że autor chce za dużo przekazać i wychodzi z tego misz masz bez ładu i składu:)
witam :) czy Larysa to Twoje imię? pytam, bo dość nietypowe i ... to imię mojej mamy...
OdpowiedzUsuń