Tytuł: Zły anioł
Wydawnictwo: Jaguar
Opis książki: Sprawy w Otchłani przybierają coraz gorszy obrót. Aziel, jeden z najpaskudniejszych przedstawicieli demonicznego światka powoli wciela w życie mroczny plan. Chce przejąć władzę nad domeną Lucyfera. Część piekielnych zastępów przechodzi na stronę uzurpatora, strącenie z tronu prawowitego władcy wydaje się nieuniknione... Jakby tego było mało, nagle, w niewyjaśnionych okolicznościach, znika Satina, w której Filip od dawna się podkochuje. Zdeterminowany, by odnaleźć diablicę, chłopak wyrusza na arcyniebezpieczną wyprawę w ciemności poza piekłem...
Ocena: 5,5/6
Czy książka może być diabelsko dobra? Oj może, może. Zdecydowanie udowadnia to cała seria Kenneth’a B. Andersena „Wielka wojna diabłów”. Ostatni już, czwarty tom zatytułowany „Zły anioł” pokazuje, że koniec może być bardzo spektakularny. Nawet jeśli mówimy tu o diabelskich odmętach.
Cała akcja ma miejsce zaraz po wydarzeniach z poprzedniej części. Filip jeszcze nigdy nie był w tak podbramkowej sytuacji. Wyrastający ogon i para drobnych rogów wcale nie ułatwia mu sprawy – w tej chwili bliżej mu teraz do piekielnego ogara niż anioła stróża. A sprawy w Otchłani wcale się lepiej nie mają. Aziel wciela swój piekielny plan w życie. Przejęcie władzy w królestwie samego Lucyfera jest mu bardzo na rękę. Podział jaki panuje, chęć zemsty i nadciągająca wojna przytłaczają Filipa. Do tego Aziel porwał Satinę – obiekt uczuć chłopaka. Zdeterminowany postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i obmyśla plan jak pokonać uzurpatora oraz uratować dziewczynę. Wyprawa w poza granice Piekła wcale nie będzie taka prosta jak się wydaje. Nasz bohater znajdzie się w samym środku diabelskich sideł. Czy uda mi się z nich wyplątać?
Kiedy dostałam tę część do recenzji, nie myślałam że to tom numer cztery. Moja nieuwaga czasami wyprowadza mnie na manowce. Chociaż w tym wypadku wcale nie żałuję, że tak się stało. Dzięki temu, w błyskawicznym tempie nadrobiłam poprzednie 3 tomy i oddałam się „Złemu aniołowi” całkowicie. Czy podobało mi się? I to jeszcze jak. Andersen serwuje kawał piekielnie dobrej literatury jakiej teraz ze świecą szukać. Sposób w jaki nakreślił fabułę całej serii i w jak nieziemski sposób zakończył swoje dzieło jest niesamowity. Diabły, piekło – tego jeszcze nie było. A nawet jeśli było, to nie tak dobre jak dzieła Kenneth’a. Muszę przyznać, że sam pomysł na historię Filipa jest naprawdę oryginalny i ciekawy, porusza wyobraźnię do granic możliwości i całą powieść czyta się nad wyraz szybko i z wielkimi wypiekami na twarzy.
Andersen naprawdę potrafi trafić do czytelnika. Dzięki lekkiemu stylowi, prostemu językowi w jakim pisze, czytanie to czysta przyjemność. Świetnie dawkuje akcję, niespodzianek jest bez liku, a bohaterowie to istne szaleństwo. W „Złym aniele” dał popis swoim umiejętnością pisarskim na całej linii. I chociaż ostatnia część jest nieco nudniejsza niż pozostałe, to i tak uważam, że lepszego zakończenia mieć ta seria nie może.
Osobiście uważam, że każdy powinien zapoznać się z tą lekturą jak i wszystkimi tomami z tej serii. Jeśli komuś przejadły się oklepane pomysły i szuka czegoś nowego, nawet nie ma się co zastanawiać. Czym prędzej brać się za „Wielką wojnę diabłów” – 4 diabelsko dobre książki, które przenoszą czytelnika w inny wymiar, pełen tajemnic i niebezpieczeństwa, uczucia i walki o mniejsze zło. Piękna oprawa graficzna – Jaguarowi gratuluję pomysłowości, naprawdę przyciąga wzrok, a i sam środek jest bez zastrzeżeń. Tak jak wydanie jest dopracowane do perfekcji, tak i opowieść Andersena jest literaturą z górnej półki. Życzyłabym sobie żeby inni autorzy brali przykład z Kenneth’a i tworzyli oryginalne, pomysłowe i wolne od komercji książki, w których byłoby 100% wkładu twórcy, a nie ściągnięte wzorce od kogoś innego. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Nakanapie.pl za co serdecznie dziękuję.
Powieść można nabyć w sieci Księgarni Gandalf:
Okładka ma w sobie coś przyciągającego - zapowiada dobrą, ale lekką i zabawną lekturę, a Twoja opinia to potwierdza :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej serii, jednak jakoś nie zwracałam na nią szczególnej uwagi. Twoja recenzja, nawet jeśli już czwartego tomu, zachęca żeby zapoznać się z resztą :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej, ale chyba nie przeczytam
OdpowiedzUsuńNie nie przemawia do mnie jakoś specjalnie ta pozycja ;)
OdpowiedzUsuńMam tylko pierwszą część tej serii, ale ciągły brak czasu nie pozwala mi go przeczytać, dlatego dałam sobie spokój z tym cyklem.
OdpowiedzUsuńOkładki są świetne, może więc kiedyś się zdecyduję na tę serię :)
OdpowiedzUsuńJuż co nieco czytałam na temat tej książki, jednak nie miałam okazji zapoznać się z poprzednimi tomami. Więc - pass :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu rozmyślam, czy przeczytać tę serię. Może niedługo najdzie mnie na nią ochota :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ciekawe może, gdy znajdę chwilkę czasu to się na nią skuszę:D duży plus za pomysłowość, bo ostatnio "przejadły" mi się te książki fantasy z jednym i tym samym tematem, oczywiście nie mówię o ostatnio recenzowanej przeze mnie książce, ale tak ogólnie:) często dostajesz książki ja też tak chcę:D
OdpowiedzUsuńJakoś nie po drodze mi z tą serią, jednak będę musiała się porządnie rozejrzeć za pierwszym tomem :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że ten cykl jest tak dobry, jak widać koniecznie będę musiała poszukać polecanych przez Ciebie tytułów.
OdpowiedzUsuńDo tej pory mnie ta seria nie ciekawiła, ale skoro faktycznie jest tak dobra... Chętnie kiedyś sięgnę, jak znajdę chwilę :)
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca przekonana co do tej serii.
OdpowiedzUsuńTym razem zupełnie nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńSeria wygląda na interesującą, więc może kiedyś przeczytam pierwszy tom ;)
OdpowiedzUsuńjak na razie to nie:D ale może kiedyś zmienię zdanie:)
OdpowiedzUsuńBędę musiała rozważyć. ;)
OdpowiedzUsuńPóki co, utknęłam przy drugim tomie tej serii i jakoś nie idzie mi ruszyć dalej. Kiedyś na pewno to nastąpi, bo tom pierwszy bardzo mi się podobał, jednak nie jestem pewna kiedy to będzie :D
OdpowiedzUsuń