sobota, 15 czerwca 2019

NOWY BLOG

JAK MNIE TUTAJ DAWNO NIE BYŁO!

Moi drodzy (o ile ktoś jeszcze o mnie tutaj pamięta) od jakiegoś czasu może znaleźć mnie na innym blogu 

Zapraszam Was wszystkich właśnie tam - nowa tematyka, nowa odsłona.
NOWA JA.

P.S. Ten blog za jakiś czas zostanie usunięty, więc tym bardziej zapraszam Was na nową stronę. 

poniedziałek, 9 listopada 2015

Gena Showalter - Alicja w krainie zombi

Autor: Gena Showalter
Tytuł: Alicja w krainie zombi 
Wydawnictwo: HarperCollins
Opis książki: "Żałuję, że nie mogę się cofnąć w czasie i postąpić inaczej w wielu sprawach. Powiedziałabym swojej siostrze: nie. Nigdy nie błagałabym matki, by porozmawiała z ojcem. Zasznurowałabym usta i przełknęła te nienawistne słowa. Albo chociaż uściskałabym siostrę, mamę i tatę po raz ostatni. Powiedziałabym, że ich kocham. Żałuję... tak, żałuję". Jej ojciec miał rację. Potwory istnieją…
Ocena: 5/6

Nie trudno zauważyć, że ostatnio wybieram cegły do czytania a nie kklasyczne, małe poczytajki. Do "Alicji w Krainie zombi" zasiadłam z dużą rezerwą. No bo jak - klasyka gatunku, wszystkim znana książka, wszystkim znany film, może zostać pomieszany z...zombie. Pamiętam jak za dzieciaka bardzo chciałam spotkać Szalonego Kapelusznika, pobiec za królikiem i przenieść się do bajkowej krainy. Niestety dorosłam i w tej chwili musi mi wystarczyć darmowy cyrk jakim jest nowy polski skład "rządu". Ehhh....Ale wracając do tematu - przeczytałam, pokochałam i czekam na kolejne części. Obok tak pokręconej historii nie da się przejść obojętnie. 

Zakaz wychodzenia przed zmrokiem. Kategoryczny zakaz wychodzenia po zmroku. Spacer nocą? Nigdy w życiu. Takie zasady musiała przyjąć główna bohaterka opowiadania - Alicja. Na pozór zwykła rodzina, miała swój słaby punkt w postaci ojca dziewczyny. Fanatyk potworów, umarłych, truposzy i innych stworów uchodził za świra. Nikt nie brał go na poważnie. A szkoda. Kiedy w dniu szesnastych urodzin Al traci rodziców i siostrę w wypadku samochodowym świat ulega zmianie. Tym bardziej, że widziała jak "coś" zjada ciała jej najbliższych. Po długim pobycie w szpitalu trafia do dziadków i zaczyna pojmować, że historie opowiadane przez ojca wcale nie są bajkami. A to dopiero początek. Wcześniejsze szkolenia do walki z zombie będą mogły się teraz przydać. Łącząc siły z pewnym przystojniakiem rusza w podróż by pomścić rodzinę. 

Uwielbiam Gene - jej kolejna seria "Kroniki białego królika" jest praktycznie tak samo dobra, jak nie lepsza od "Władców podziemi". Autorka postawiła wszystko na jedną kartę i w dobie nowego gatunku paranormal romance zmiksowała klasykę z nowoczesnością. I wyszło jej to rewelacyjnie. Czekam aż dostarczą mi dwie kolejne część bo wciąż czuję niedosyt i napięcie co będzie dalej z Alicją i...jej życiem. 

Powieści o zombie nie jest za dużo, nie oszukujmy się. Rządzą wampiry, wilkołaki i od jakiegoś czasu - anioły. Temat nieumarłych jest świeży (żenujący żart sytuacyjny) i z dużym potencjałem. Cieszę się, że Showalter do granic możliwości wyciska go i tworzy nowy, oryginalny i nie do podrobienia świat w którym zombi to nowa rasa wśród ludzi. Nie są to bezmyślne stwory które jedyne co robią to pożerają żywych i mówią "Aaagrrr...". Mają własną historię. 

Książka została napisana prostym i zrozumiałym językiem. Typowym dla Geny stylem: napięcie-emocje-akcja-humor. Czysty misz masz który nie powoduje zawrotów głowy, a prowadzi jednym torem czytelnika od początku do końca. Czyta się bardzo szybko i bardzo przyjemnie. Historia miłosna jest konkretna i jedynie jako dodatek wpleciona w akcje (dzięki Bogu to nie masło maślane). Bohaterowie plastyczni, aczkolwiek ciężko mi było się jednoznacznie i stabilnie z kimś utożsamić. Druk bezbłędny, widoczny i klarowny. Okładka oddająca klimat opowieści. 

Tyle o plusach. Minus jest tylko jeden - za mało mi nawiązania do oryginału. Cieszę się, że autorka obrała własną ścieżkę i nie zerżnęła żywcem z oryginału ale gdzieś między rozdziałami brakowało mi tego czaru prawdziwej Alicji w krainie czarów. 

Czy polecam? Oj tak. Czy się rozczarowałam? Oj nie. Ta książka jest u mnie wysoko postawiona i mam nadzieję, że dwie kolejne części będą tak samo dobre jak ta. I chociaż na zawsze będę fanką wampirów to jednak "Alicja w krainie zombi" uplasowała u mnie umarlaków w pierwszej piątce paranormalnych zjawisk. Kto wie - może tą historię wykorzystam do pracy licencjackiej?
Gdyby ktoś mi powiedział,że całe moje życie zmieni się między jednym uderzeniem serca a drugim,parsknęłabym śmiechem.Od szczęścia i tragedii,od niewinności do upadku?Żarty.Ale tyle wystarczyło.Jedno uderzenie serca.Mgnienie oka,oddech,sekunda-i wszystko co znałam i kochałam zniknęło.

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa HarperCollins za co serdecznie dziękuję.

wtorek, 27 października 2015

Albert Wass - Czarownica z Funtinel

Autor: Albert Wass
Tytuł: Czarownica z Funtinel
Wydawnictwo: Świat Książki
Opis książki: Opowieść o losie cudownego dziecka natury, ukazana na tle przepięknie opisanej przyrody Siedmiogrodu. Poznajemy ją jako dwunastolatkę, pozostawioną samą sobie po aresztowaniu ojca. Mimo zmagań z głodem, chłodem i samotnym życiem pośród dzikiej przyrody. Nuca wyrasta na silną kobietę, która wzbudza pożądanie mężczyzn. 
Ocena: 5,5/6

Są książki które bierzesz do ręki i masz wrażenie, że mogą zabić. Nie tylko za sprawą ciężkości, ale także historii jakie skrywają. "Czarownica z Funtinel" właśnie do takich należy. Opasłe tomiszcze które mogłoby idealnie sprawdzić się w roli narzędzia zbrodni to powieść którą musi przeczytać każdy fan fantastyki z romansem w tle. 

Nuca to na pozór zwyczajna dziewczyna po przejściach. Poznajemy ją kiedy ma 12 lat, a jej ojca aresztują za spowodowanie zabójstwa. Wyrok - 9 lat. Zamieszkująca Siedmiogród Nuca, musi od tej pory radzić sobie sama. W oddalonej od wioski chacie przeistacza się w silną i piękną kobietę. I chociaż mogła liczyć na pomoc, jej charakter ukształtował się tak by to ona sama dbała o swoją przyszłość. Sprawy komplikują się kiedy dziewczyna odkrywa w sobie przeklęty dar.

Wybaczcie okrojoną wersję fabuły ale nie chcę robić spojlerów tym którzy jej jeszcze nie czytali. Sama żałuję, że tak wiele zdradza okładka książki i sama recenzja dlatego postanowiłam główne wątki pominąć. Każdy powinien odkrywać historię sam. A naprawdę jest co wertować. 870 stron, trzy części:
 "Dziewczyna znad potoku Urszu”, „Chata na hali Komarnyik” i wreszcieCzarownica z Funtinel”. I to wszystko w jednym egzemplarzu. Robi wrażenie, prawda? 

Dawno nie czytałam fantastyki, bardzo dawno. Tym bardziej miałam obawy czy odnajdę się w Siedmiogrodzie. Niepotrzebnie. To co serwuje nam Wass to poezja. Najczystsza, najdelikatniejsza poezja. Na momencie przenosimy się w górskie klimaty, czujemy zapach trawy i zimne powietrze na policzkach. Plastyczny język niemal namacalnie pozwala nam być tam gdzie Nuca i przeżywać z nią wzloty i upadki. A jest ich wiele. Nie wiem czy nie za wiele. Książka jest problematyczna, porusza w dalszych częściach wiele kwestii z jakimi boryka się współczesny świat. Ci co są empatyczni mogą odczuć przygnębienie a nawet smutek na kilka dni. Dlatego ostrzegam - to opowieść dla silnych osób. Tak silnych jak główna bohaterka. 

W "Czarownicy z Funtinel" nie znajdziemy zabójczej akcji, przeskoków fabuły czy grozy. Ale to plus. To nowela, literatura piękna i obyczajowa. Fantastyka i mały romans to tylko nikły element i tło które w połączeniu z warsztatem pisarskim Alberta tworzą spójną całość. Brakowało mi tego oderwania się od rzeczywistości. I chociaż byłam skonfundowana po przeczytaniu jej, to nie żałuję.

Język jak już wspomniałam - plastyczny. Styl - lekki z nutą nonszalancji. Wprawna ręka - do tej pory się dziwię, że to pierwsza książka Wassa. Jeśli kiedykolwiek coś znów stworzy, poprzeczkę postawił sobie wysoko. Pokochałam bohaterkę, fabułę. Jej świat stał się moim światem. To rzadko kiedy się zdarza, by czytelnik mógł wczuć się na 100% w daną powieść. Jest to literatura tzw. niezobowiązująca, więc dalszych części nie ma.

Świat Książki to wydawnictwo z którego zawsze jestem zadowolona. Skromna ale adekwatna do treści oprawa graficzna, zero błędów, poprawny druk na szarym papierze. Jedynie za dużo jest zdradzone z tyłu okładki. Więcej wad nie widzę.

Czy polecam? Tak, tak, tak i jeszcze raz tak. Jeśli ktoś z was jeszcze nie czytał "Czarownicy z Funtinel" musi to jak najszybciej nadrobić. To takie must read i hust have u każdego fana literatury współczesno-pięknej. Skoro ja dałam się porwać, wy tym bardziej musicie. Szkoda, że ja tę przygodę mam już za sobą. 


Książki przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki za co serdecznie dziękuję.