wtorek, 22 października 2013

A teraz całkiem z innej strony...oszuści, wszędzie oszuści...

Witam Was,

Dzisiaj chciałabym poświęcić swój tekst w całkiem innej kategorii. Nie, nie będzie recenzji filmu/płyt muzycznych czy choćby mojego pitolenia. Nie. Dzisiaj chciałabym poruszyć bardzo ważną kwestię jaką są oszuści w sieci, a uogólniając - firmy które są bandą złodziei i naciągaczy, żerujący na naiwności nieświadomych niczego młodych (i nie tylko) osób.

Z racji tego, że nie mogę podać nazwy firmy (oczywiście, pewnie zostałabym za chwilę pociągnięta do odpowiedzialności, nałożone zostałby kary bo szkodzę "dobremu" mieniu firmy) dlatego będę starała się naprowadzić Was na odpowiednią drogę. Ale do rzeczy.

Tydzień temu zaczęłam aktywnie poszukiwać pracy i znalazłam ofertę która najbardziej mi odpowiadała. Praca miała polegać na pracy przy dokumentach, odpisywaniu na maile, umawianiu spotkań i rekrutacji osób. Miała mieć elastyczny czas pracy i dogodne godziny. Nie czekając zbyt długo wysłałam maila z potrzebnymi dokumentami i czekałam na rozpatrzenie. Po 2 dniach otrzymałam maila z wiadomością, że przeszłam pozytywnie proces rekrutacji i zapraszają mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Oczywiście, uradowana bo w końcu będzie jakiś dochód na przysłowiowe waciki (a wiadomo, życie studenta ciężkie) jak na skrzydłach frunęłam na ową pogadankę. Wtedy jeszcze nawet nie wiedziałam w jakie bagno się pakuję.

Biuro "firmy" zrobiło na mnie pozytywne wrażenie, ludzie wokół - również. Myślę: "No to mi się trafiło.". Zostałam zaproszona do gabinetu, przedstawiona i się zaczęło. Pierwsze pytanie: o sobie (to zaczynam się produkować) zwrot akcji - pani rekrutantka mówi o całej korporacji. Wszystko pięknie ładnie, pozwolę sobie mniej więcej zacytować kwestię:
"W Polsce firma działa od 21 lat, ma duże doświadczenie na rynku pracy, a od niecałego roku prosperuje również w Po***. Jej celem jest wspomaganie młodych ludzi, wprowadzenie ich w branżę itp. Wysokie dochody jakie firma umożliwia to 1600 zł miesięcznie i możliwość wspięcia się na wyższy szczebel kariery....i tak dalej i tak dalej."
Myślę sobie: "Nie jest źle, zapowiada się ciekawie i to bardzo." Na pytanie: Czy jestem zainteresowana pracą, machinalnie odpowiadam, że tak - bo w końcu kto by odmówił. Uśmiechnięta pani podaje mi arkusz i mówi, że muszę wypełnić WSTĘPNIE ANKIETĘ OSOBOWĄ która pozwoli na lepsze poznanie mojej osoby, zbierze dane do przygotowania umowy, którą otrzymam po szkoleniu które odbędzie się w niedziele. Niewiele myśląc chwyciłam za długopis i wypełniłam ankietę, złożyłam podpis. Dostałam numer i czekałam na szkolenie. I jak na złość zapomniałam sprawdzić w internecie co o tej firmie sądzą inni...a szkoda, wielka szkoda.

Niedziela nadeszła bardzo szybko. Wstałam rano i pojechałam na szkolenie. A tam...ZONK. Mina typu: Are you fu*king... , Poker Face itd. Pierwsza myśl: co to kur*wa ma być, moim zdaniem miało być siedzenie i prowadzenie dokumentów, a nie...latanie i podpisywanie umów na ubezpieczenia z innymi ludźmi. Gdzie "podpisywanie" biorę w dużą rezerwę...powinnam to nazwać - wciskaniem im tego czego sama nigdy w życiu bym nie podpisała. Mało tego, jakie 1600 zł. - tutaj mamy typową PIRAMIDĘ budowania pozycji i wynagrodzenia (pozwolę sobie pominąć co to jest, ale wydaje mi się, że w większości każdy wie, ewentualnie google pomogą). Praca przysłowiowego akwizytora/doradcy. Ale ok, dotrwałam do końca szkolenia, a na drugi dzień zostałam umówiona na spotkanie w sprawie dokończenia formalności. Zdenerwowana, zestresowana czekałam na dzień kolejny...a w nim...kolejne rewelacje.

W podziałek, czyli wczoraj wpadłam do biura z nastawieniem lekko mówiąc nieciekawym, ale spokojnie czekałam na moją kolej. Żal mi było osób które tak jak ja wcześniej, wychodziły i wchodziły w sprawie pracy z wyrazem twarzy i myślą: Kurczę, złapałam pana Boga za nogi, z poszczególnych pomieszczeń. Wreszcie się doczekałam. Grzecznie jak kultura wymaga przywitałam się, usiadłam i zaczęłam zadawać pytania...i co się okazało? Że muszę zbudować grupę osób które podpiszą umowę jakąś z której ja będę miała zysk, i tak dalej i tak dalej...mało tego. Na dzień dobry pani w uprzejmy sposób czyt. wręcz kategoryczną siłą chciała wcisnąć mi pierwszą umowę o ubezpieczenie na życie którą miałam podpisać sama ze sobą - bo w końcu kto zadba o moją emeryturę jak nie ja sama. Po pół godzinnej wymianie zdań typu: nie, nie chcę, nie nie podpiszę, nie nikt z rodziny też nie, nie nie znajomi też nie, no mówię, że nie....pani dała mi czas do namysłu do środy. Chociaż wiedziałam, że tego nie podpiszę powiedziałam jej, że nie jestem pewna czy to praca dla mnie i chcę się zastanowić zanim podpisze umowę...kolejny ZONK...okazało się, że ANKIETA którą podpisałam + dokumenty o ochronie danych to nic innego jak właśnie UMOWA. Zbladłam, padłam, nieżyłam...na trzęsących się nogach wyszłam z biura, mając nadzieję, że Bóg wysłucha moich modlitw o to by był łaskawy dla mojej głupoty, idiotyzmowi i naiwności i jakoś mnie z tego wyplątał. Nieprzespana noc przyniosła kolejny dzień...dzisiejszy.

Z odsieczą przyszła mi cała rodzina która kiedy dowiedziała się, że moim planem było pracować w firmie która ma w nazwie pierwszą literę "O" doradziła mi co robić. Dzięki wsparciu ich (głównie prawnym i psychicznym) zadzwoniłam i jednym tchem powiedziałam, że chcę zrezygnować z tego, z tej całej pożal się Boże pracy. Na szczęście (nie wiem czy tylko moje i mojej gadaniny, mam nadzieję, że nie jestem osamotniona w tym wyplątaniu się) nie było problemu. Jako iż pracy nie zaczęłam jutro jadę złożyć wypowiedzenie umowy i raz na zawsze zamykam rozdział z tą anomalią.

Tak więc kochani. UWAŻAJCIE, UWAŻAJCIE NA NACIĄGACZY, KRĘTACZY I OSZUSTÓW. Wierzyć mi się nie chce, że ja jako osoba naprawdę podejrzliwa, sprawdzająca wszystko a co najważniejsze czujna dałam się wciągnąć - na szczęście tylko w pierwsze etapy - takie kołchozu. Treść ogłoszenia zazwyczaj jest zawsze taka sama:
Firma z długoletnim doświadczeniem działająca na rynku europejskim z siedzibą w Poznaniu zatrudni osobę na stanowisku specjalisty ds. rekrutacji.
Praca polega na przeprowadzaniu procesu rekrutacji tzn.: weryfikowaniu dokumentów, zamieszczaniu ogłoszeń, odpowiadaniu na maile, oraz odbieraniu telefonów.
Proponujemy elastyczny czas pracy: minimum 2 razy w tygodniu po ok. 2,3 godziny w biurze. Niektóre obowiązki wykonuje się w domu.
Oferujemy : Bezpłatny pakiet szkoleń i pracę w miłym towarzystwie.
Wynagrodzenie: 1600 do 3000 zł miesięcznie zależne od zaangażowania.
Wymagania : niekaralność, wykształcenie średnie. Mile widziana jest komunikatywność i otwartość.
Szkoda tylko, że w tym całym "pięknym" tekście nie ma ścisłości co do: zaangażowania, na czym polega praca i wynagrodzenia (bo są przypadki gdzie ludzie pracują po kilka miesięcy za darmo). Oprócz tego w Polsce działa od niecałych kilku lat a nie jak piszą od 20. Od 20 jest na świecie - i jaki świat duży, tak wiele negatywów.

Podsumowując: przestrzegam, że gdy usłyszycie o firmie "O.." uciekajcie gdzie pieprz rośnie. Jak czytałam opinie na ich temat (plus wujek z niemiec również odpowiednią rekomendację dał) to nie mogłam uwierzyć - myślałam, a taki spam. Ale teraz wiem, na własnej skórze...to jest: JEDNO WIELKIE NIEPOROZUMIENIE Z KTÓREGO MOGĄ WYNIKNĄĆ JEDYNIE TYLKO PROBLEMY.

Wybaczcie moi kochani, że robię całkowity SPAM nie w tematyce bloga, ale czuję się zobowiązana opowiedzieć swoją historię bo może uda mi się choć w kilku przypadkach uchronić biednych ludzi chcących normalnie pracować przed takimi wyzyskiwaczami. Również proszę o nieocenianie mnie, bo w końcu każdy ma prawo do błędów - choć tego akurat mogę się wstydzić.

poniedziałek, 21 października 2013

Keri Arthur - Wschodzący księżyc & Całując grzech

Autor: Keri Arthur
Tytuł: Wschodzący Księżyc & Całując Grzech
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Opis książki: Riley Janson, na co dzień zatrudniona w biurze Departamentu Innych Ras w Melbourne, skrywa niezwykłą tajemnicę. Jest rzadko spotykanym połączeniem wilkołaka i wampira, ale jej wilcza natura dominuje. Nie chce być Strażnikiem, jak jej brat bliźniak, Rhoan, który musi zabijać, aby ochraniać ludzi. Jednak nie zawsze okoliczności sprzyjają naszym planom, czasem życie decyduje za nas…Zbliża się pełnia, która wilczą część Riley bierze w posiadanie i doprowadza do burzy zmysłów. 

Na obszerną serię pani Arthur miałam ochotę już jakiś czas temu. Zaintrygowana okładkami, ciekawym opisem i obszernością całej przygody nie mogłam przepuścić okazji przeczytania pierwszej części jaka nadarzyła mi się wraz z nawiązaniem współpracy z Instytutem Wydawniczym Erica. Co z tego wynikło? Czytajcie niżej.

Akcja powieści ma miejsce w bardzo odległej przyszłości, gdzie wampiry, wilkołaki i inne człekokształtne stwory są na porządku dziennym i normalnie funkcjonują w społeczeństwie ludzkim. Główną bohaterką jest Riley Janson - połączenie wampira i wilkołaka (jednak z przewagą tego drugiego), która wraz z bratem Rhoan'em pracuje w Departamencie Innych Ras w Melbourne. Mężczyzna który odziedziczył więcej ganów wampira stoi na Straży ochrony ludzi, często zabijając osoby swego pokroju. Kiedy niespodziewanie pewnego dnia Rhoan znika, a pod drzwiami znajduje obcego, nagiego wampira Rihley wie, że to początek nadciągających kłopotów. Zbliża się pełnia, a jej wilcza natura stara się dojść do głosu. Czy dziewczyna poradzi sobie z wywrotką życiową? Tak kończy się "Wschodzący Księżyc".

Tom drugi "Całując grzech" rozpoczynamy od "niejasnej" sytuacji głównej bohaterki. Riley budzi się w nieznanym miejscu: naga, z brakiem świadomości. Wie tylko tyle, że grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Leżące obok zwłoki tylko utwierdzają ją w przekonaniu, że czym prędzej musi uciekać. Jednak zanim obmyśla plan ewakuacji, zostaje zaatakowana - na szczęście wychodzi cało z opresji, uwalniając przy okazji zmiennokształtnego chłopaka o imieniu Kade. Razem odnajdują schronienie w domku leżącym na górskich stokach, gdzie czekając na pomoc zbliżają się do siebie coraz bardziej. Wszystko może byłoby idealnie gdyby nie powrót Quinna. Jak odnaleźć się w tak beznadziejnej sytuacji? Czy Riley może zaufać komukolwiek skoro nie ufa samej sobie?

Do tej pory jestem zaskoczona tymi powieściami. Oczywiście, pozytywnie. Keri Arthur może poszczycić się tym, że w zniewalający sposób połączyła paranormal roamnce z fantastyką i akcją rodem z najlepszym filmów. Pościgi, tajemnice, walka dobra ze złem w otoczce lekkiego romantyzmu tworzy kwintesencję historii która wciąga bez reszty i nie daje chwili odsapnąć. Nie ma mowy tutaj o nudzie, czy niezrozumieniu - autorka jasno nakreśla fabułę od samego początku, prowadząc czytelnika przez morze intryg i przygód w sposób prosty i nieskomplikowany. 

Arthur pisze bardzo lekko, barwnie i plastycznie. Każde miejsce można poczuć niemal namacalnie, a w każdym z bohaterów można odnaleźć cząstkę siebie przez co "Wschodzący księżyc" jak i "Całując grzech" tylko utwierdzają mnie w tym, że ta kobieta ma talent. I to nie mały. Jestem okropnie szczęśliwa, że czeka mnie jeszcze 6 tomów opowiadających historię Riley Janson, bo niesamowicie zżyłam się z tą dziewczyną. Na pozór zwykła, przeciętna, nie wyróżniająca się młoda kobieta, a tak naprawdę zagubiona wojowniczka która nie cofnie się przed niczym byle tylko ratować najbliższych.

Jak najbardziej polecam każdemu rozpoczęcie przygód z serią "Zew Nocy". Ja po dwóch tomach, wciąż czuję głód...głód czytelniczy. Ostatnimi czasy stronię od "częściówek" jednak nie żałuję, że dałam się porwać w wir zdarzeń ze zmiennokształtnymi. Prosty i młodzieżowy język w jakim pisze autorka, pozwala całkowicie oddać się czytaniu i czerpaniu z niego co najlepsze. Piękna okładki, bezbłędny druk współgrają z treścią i wywołują uciechę dla oczu. Polecam gorąco. 

Ocena: "Wschodzący księżyc" 5/6    /    Ocena: "Całując Grzech" 5/6

Książki otrzymałam dzięki uprzejmości Instytutu Wydawniczego Erica za co serdecznie dziękuję.

niedziela, 20 października 2013

Melissa Marr - Opiekunka grobów & Charlaine Harris - Kości niezgody

Autor: Melissa Marr
Tytuł: Opiekunka grobów
Wydawnictwo: Replika
Opis książki: W niezwykle spokojnym miasteczku Claysville dochodzi do brutalnego morderstwa. Maylene Barrow, kobieta pielęgnująca wszystkie cmentarze w mieście, zostaje znaleziona we własnej kuchni w kałuży krwi. Ale szeryf nie przeprowadza śledztwa. Do Claysville przybywa Rebeka, przybrana wnuczka Maylene. Z lotniska odbiera ją Byron, syn przedsiębiorcy pogrzebowego, zakochany w niej bez pamięci. Obydwoje mają za sobą osiem lat życia poza miasteczkiem, unikania siebie i rozmów o wzajemnej miłości, obydwoje też odczuwają niezrozumiałą ulgę, wkraczając w granice Claysville.
Ocena: 4/6

Z Melissą Marr spotkałam się pierwszy raz przy powieści "Królowa Lata" której niestety nie przeczytałam do końca. Kiedy ukazała się "Opiekunka grobów" postanowiłam dać autorce jeszcze jedną szansę. I opłaciło się. Opowieść o dziewczynie zawieszonej między dwoma światami wywarła na mnie pozytywne wrażenie.

Historia opowiada losy Rebeki, przybranej wnuczki Maylene która po śmierci swojej babci powraca do Claysville - małego, malowniczego miasteczka. Na dziewczynę spada obowiązek przygotowania pogrzebu, który swoją drogą nie jest taki prosty. Ciało Maylene zostało całkowicie zmasakrowane - poszarpane i pogryzione, i nikt nie wie kto za tym wszystkim stoi. Na domiar złego dziewczyna spotyka swojego dawnego przyjaciela a zarazem kogoś więcej, Byrona - syna przedsiębiorcy pogrzebowego, który od najmłodszych lat był zakochany w Rebece. Po pewnym czasie wychodzi skrywana tajemnica babci - okazuje się, że była ona Opiekunką Grobów, a co za tym idzie teraz to na Rebekę spada cała odpowiedzialność. Nie zostaje jednak sama, gdyż Byron po śmierci ojca obejmuje funkcję Grabarza a oba stanowiska okazują się być nierozerwalnie połączone. W Claysville dochodzi do kolejnych morderstw za którymi stoją "żywi umarli". Porządek zaprowadzić muszą razem, ale czy w walce dobra ze złem odnajdą miejsce na swoją miłość? 

Romantyczny horror z nutą thrillera w tle? Oczywiście. Melissa Marr świetnie połączyła te trzy gatunki literackie tworząc jedną spójną całość, która nie dość że jest oryginalna to także świetnie wpasowuje się książki które są teraz na topie. Świetnie nakreślona fabuła, niesamowicie dobrze skrojeni bohaterowie i ta nuta grozy i tajemniczości - idealne połączenie. Warto też dodać, że wątek romantyczny nie jest oblepiony cukierkowatością i przesłodzeniem, tylko dawkowany jest umiarkowanie i w odpowiednim momencie. 

Autorka ma nad wyraz lekki styl, duże przekonanie w tym co pisze i posługuje się prostym i zrozumiałym językiem co wpływa pozytywnie na odbiór powieści. Piękna okładka harmonizuje się z treścią książki, a bezbłędny i dopracowany druk cieszy oko czytelnika.

Osobiście polecam książkę na nudne, chłodne wieczory kiedy to nie wiadomo co ze sobą zrobić. Niezobowiązująca lektura idealnie sprawdzi się wśród fanów paranormal romance, ale nie tylko. Osoby szukające powiewu oryginalności, mocnych wrażeń i nowego schematu opowieści również będą usatysfakcjonowane. Moim zdaniem autorka powinna pozostać przy takiej tematyce, a historie o wróżkach i innych efach bądź skrzatach pozostawić autorom niższej rangi.

****************************************
Autor: Charlaine Harris
Tytuł: Kości Niezgody
Wydawnictwo: Replika
Opis książki: Dwa wesela – jedno byłego chłopaka – i pogrzeb członkini Prawdziwych Morderstw sprawiają, że przez kilka miesięcy Aurora „Roe” Teagarden ma bardzo dużo na głowie, choć w jej życiu osobistym wydaje się panować zastój. Po pogrzebie Roe niespodziewanie dowiaduje się, że nieboszczka Jane Engle zostawiła jej pokaźny spadek, w tym dom z pewną wyjątkowo niewygodną tajemnicą w środku. Zanim jednak zacznie w ogóle przymierzać się do rozwikłania sprawy zagadkowej zbrodni, będzie musiała ustalić, co jest nie tak z domem na Honor Street. A Jane nie zostawiła jej jasnych wskazówek...
Ocena: 3/6

Charlaine Harris nie próżnuje. Zaraz po pierwszej części ( "Prawdziwe morderstwa") autorka uraczyła nas kontynuacją przygód szalonej bibliotekarki Aurory, która wiecznie pakuje się w kłopoty. Co zmalowała w "Kościach niezgody"? 

Życie Aurory "Roe" Teagarden jak zwykle biegnie szaleńczym tempem. Jak w pewnym filmie "Dwa wesela i pogrzeb" tak i bohaterka musi stawić czoła tym dwóch sprzecznym uroczystością. Ślub byłego chłopaka i pogrzeb członkini Prawdziwych morderstw nie idą w parze, a szkoda - może wtedy byłoby inaczej. Ale nie jest. Jednak łaskawy los sprawia, że Roe dziedziczy pokaźny spadek po Jane Engle - pieniądze i dom. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie pewien problematyczny "dodatek" w domu. Rozwikłanie kolejnej zbrodni znów staje otworem przed Teagarden - jednak tym razem już bez większej pomocy.

Kiedy skończyłam tom pierwszy nie mogłam się doczekać kiedy zasiądę do kontynuacji, a kiedy już nadszedł ten moment - nie mogłam się doczekać kiedy ta książka się skończy. Nie jestem pewna czy autorka miała jakiś zastój czy brak weny, jednak cała fabuła się nie klei a historia zawarta w "Kościach nie zgody" w ogóle nie przypomina kryminału (nie jestem pewna czy nawet koło kryminału leżała).

Wszystko w tej książce nie trzyma się kupy i jest wręcz nieprawdopodobne: bohaterka to "dorosła" osoba której "wiecznie wiatr w oczy". Prawda jest taka, że Aurora w tej części zachowuje się jak typowa Hot nastolatka a jej szczęście jest tak ogromne, tak oszałamiająco przypadkowe, że aż nie do uwierzenia. I to niedomówione: jestem starą panną, co ja mam robić z życiem. Niestety, ale ta część do mnie nie przemawia.

Plusem jest natomiast to, że autorka nie zagubiła swojego stylu i języka. Wszystko zachowane jest tak w pierwszej części, dzięki czemu nie musimy przestawiać się na nowy tryb. Okładka jak zwykle przyciąga wzrok, a zapowiedź kolejnej części daje nadzieję, na poprawę. Mówiąc szczerze, jest to książka typu: możesz nie musisz, więc jeśli masz wolny czas i nie masz co z nim zrobić a wszystkie książki jakoś cię nie przekonują - zachęcam do podróży z Aurorą i jej pokręconymi zbrodniami.

Książki otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika za co serdecznie dziękuję.

sobota, 19 października 2013

C.J. Daugherty - Wybrani

Autor: C.J. Daugherty
Tytuł: Wybrani
Wydawnictwo: Otwarte
Opis książki: Świat Allie legł w gruzach. Jej ukochany brat zaginął, a ona została aresztowana – kolejny raz. Rodzice podejmują desperacką decyzję o wysłaniu dziewczyny do elitarnej szkoły z internatem. Akademia Cimmeria nie jest jednak zwyczajną szkołą. Panują tu dziwne zasady, a uczniowie to w większości bogate dzieci wpływowych rodziców. Kiedy jedna z uczennic zostaje zamordowana, Allie zaczyna rozumieć, że Akademia Cimmeria skrywa mroczny sekret. Czy w jego odkryciu pomoże dziewczynie przystojny Sylvain? A może outsider Carter?
Ocena: 6/6


Światowe i najbardziej rozgłaszane premiery książkowe, zazwyczaj u mnie obchodzą się bez echa – ewentualnie okazują się totalną porażką (patrz. „Nevermore”). Przy „Wybranych” autorstwa C. J. Daugherty nabrałam większego dystansu by nie przeżyć rozczarowania i może dobrze się stało, gdyż książka wywarła na mnie jeszcze większe wrażenie i z niecierpliwością odliczam dni do kolejnej premiery – tym razem, części drugiej.

Historia opowiada losy Alle Sheridan, nastolatki która po zaginięciu brata zmienia się nie do poznania. Niegdyś szczęśliwa, uśmiechnięta teraz zamknięta w sobie buntowniczka która co rusz ma na bakier z prawem nie radzi sobie sama ze sobą. Wydalenie ze szkoły i kolejne już aresztowanie skłaniają jej rodziców do podjęcia radykalnych środków wychowawczych i umieszczają Alle w prestiżowej Akademi Cimmeria. Szkoła, położona w lesie na całkowitym odludziu łączy w sobie luksus i elitę najlepszych uczniów ale także odcięcie od świata (brak telefonów, internetu, komputerów), mrok i tajemnice. Z ogromnym żalem Alle żegna się przyjaciółmi i stara się zaklimatyzować nowym miejscu. Jednak nie jest to takie proste. Inne dziewczyny nie darzą jej sympatią, wyśmiewają i drwią. Oparcie znajduje w Sylavainie – najprzystojniejszym chłopaku w szkole, oraz Jo – dziewczynie z którą się zaprzyjaźnia, zaraz po wspólnym spóźnieniu na lekcje. Do grupki jej znajomych dołączają również: Gabe (chłopak Jo), Lucas, Lisa i Ruth. No i Carter. Bardzo denerwujący (według Sheridan) wygadany i mający swoje własne zdanie na temat szkoły, chłopak która pojawia się nagle i miesza dziewczynie w głowie. Czas płynie niepostrzeżenie, a spokój zostaje zakłócony śmiercią jednej z uczennic. „ Gdy wszyscy wokół kłamią, komu zaufasz?”.

Wybrani” pierwszy tom, otwierający trylogię autorstwa C.J. Daugherty jest debiutem, co do tej pory mnie dziwi. Ksiązka powstała dzięki zafascynowaniu C.J. naturą przestępców (jako ciekawostkę warto podać, że w wieku zaledwie 22 lat widziała pierwsze martwe ciało, pracując wtedy jako reporter kryminalny) i okazała się bestsellerem wszech czasów, ustawiając się w kolejce do serialowej adaptacji.

Poświęciłam tej książce naprawdę wiele uwagi, skupiając się na każdych detalach i starając się wyciągnąć z niej jak najwięcej plusów i przyjemności. Nie było to wcale takie trudne, gdyż powieść łączy w sobie wszystko to, co powinna posiadać literatura tzw. „złotej półki”: tajemnice ukryte w niesamowicie barwnej i konkretnej fabule z przepięknym plastycznym tłem, bohaterów którzy są różnorodni pod każdym względem (od wyglądu po najdrobniejsze szczegóły charakteru) oraz stylem: lekkim ale za razem eklektycznym.

Daugherty pisze prosto, młodzieżowo, przekazując historię tak by nie wprowadzić w błąd, nie zagmatwać ale zarazem zaciekawić i wbić w fotel, dzięki czemu „Wybranych” czyta się łatwo i przyjemnie. Muszę również wspomnieć o ogromnym talencie graficznym projektantów okładki wydawnictwa Otwartego: powiew świeżości i oryginalności jakich teraz mało. Bezbłędny druk, wszystko dopracowane tak jak poziom książki. Ogromne brawa.

Podsumowując: jest to książka obok której nie da się przejść obojętnie. Osobiście nie mogę doczekać się kiedy zasiądę do tomu drugiego i ponownie przeniosę się w mury Akademii by przeżywać tajemnicze i mroczne przygody wraz z Alle i jej ekipą, kiedy znów dam się oczarować nieziemsko przystojnemu Sylavainowi i zreflektuje przy rozgadanym Carterze, ale przede wszystkim nie mogę doczekać się tego cudownego uczucia jakim jest euforia czytelniczka posiadając w ręku książkę najwyższej klasy. Polecam gorąco.


Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Otwarte za co serdecznie dziękuję.