Autor: Stephenie Meyer, Meg Cabot, Kim Harrison, Michele Jaffe, Lauren Myracle
Tytuł: Bale maturalne z piekła
Opis książki: Do tańca proszą wampir, który zawrócił w głowie śmiertelnej dziewczynie, demon zarażony miłością, anioł który porzucił niebo dla śmiertelniczki, duch, który nie może zapomnieć o ukochanej, wysłannik ciemności, który zwodzi nastolatkę potrafiącą czytać w ludzkich sercach...
Ich wybranki przeżyją tragiczną miłość w opowieściach, których finał rozegra się na balach maturalnych, gdzie królową jest noc, a królem strach.
Ocena: 5,5/10
Każda z dziewczyn marzy żeby jej bal maturalny był nieziemski, piękny i idealny. By wymarzony partner zaprosił je do tańca, gdzie mógłby złożyć na ich ustach pocałunek miłości. Bohaterki 5 opowiadań przeżyją przysłowiową studniówkę na wysokich obrotach, a pamiętna noc będzie ciągła się za nimi już do końca życia. Znane autorki kreują nam piekielne potańcówki gdzie śmierć przechodzi obok nas, a nie umarli mogą przyprawić nas o szybsze bicie serca.
Jako iż za niecały miesiąc i mnie czeka studniówka postanowiłam wreszcie sięgnąć po „Bale maturalne z piekła” by zobaczyć co może i mnie spotkać. Jestem zaskoczona, bo książka nie okazała się tak tragiczna jak mi się wydawało, co nie zmienia faktu, że czasami wynudziłam się na całego. Z całych 5 opowiadań w pamięci zostały mi tylko dwa, które uważam za naprawdę dobre, reszta nie wciągnęła mnie bądź nie zaciekawiła. Muszę też wspomnieć o porażce na całej linii pani Meyer, która mam nadzieję nigdy więcej nie weźmie się za krótkie formy literacki bo całkowicie sobie z nimi nie radzi.
Pierwszym opowiadaniem jest „Piekło na Ziemi” znanej autorki popularnej sagi „Zmierzch” Stephenie Meyer. Z przykrością muszę stwierdzić, że jestem strasznie rozczarowana. Jako iż jestem wielką fanką sagi i pisaniny pani Meyer, tutaj nawet stwierdzenie: „zawiodłam się” jest zbyt małe. Liczyłam na coś lepszego, a dostałam słaby tekst o demonicznej Sheeb’ie której zadaniem jest zniszczyć wieczór, poprzez rozbicie związków i przyjaźni, tych obecnych jak i przyszłych. Nie wie jednak, że na drodze stanie jej anielski przeciwnik któremu ciężko będzie jej się oprzeć.
Styl jest bez składny i chaotyczny. Brak spójności jest widoczny prawie na każdej stronie. Fabuła – albo jej brak, jest przewidywalna i pozbawiona zakończenia. Jest to najsłabsze, jak nie najgorsze opowiadanie z całej serii jak i dobytku pisarki. Umieszczenie tego opowiadania na początku było dużym błędem, gdyż czytelnik może szybko się zniechęcić i odłożyć całą książkę na półkę.
Dużo lepiej wypada Meg Cabot i jej opowiadanie „Córka Likwidatora” Autorka nakreśliła nam tutaj delikatną historię, której głównym motywem jest chęć zemsty na księciu wampirów. Zlikwidowanie syna Króla Ciemności może przysporzyć Mary wielu problemów, ale także zbliżyć ją do Adama – zwykłego chłopaka, który jest w niej zakochany.
Mimo iż za Meg nie przepadam, jej opowiadanie czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Narracja opowiadania przeskakuje z jednej perspektywy na drugą co na pewno wpływa korzystnie na całą historię, niestety przez to że autorka chciała w tak krótkim tekście pokazać jak najwięcej, bohaterowie wypadają mało wiarygodnie. Na pewno przypadnie do gustu fankom wampirów, jak i ich antyfonom, bo książka wyśmiewa nastolatki i to do czego są zdolne by zyskać życie wieczne.
Trzecim z kolei opowiadaniem jest „Madison Avery i żniwiarz ciemności” autorstwa Kim Harrison. Tutaj miałam największe opory, gdyż niejednokrotnie zabierałam się za czytanie kontynuacji historii z balów i to z marnym skutkiem. Co zaczynałam książkę, musiałam ja odłożyć bo po prostu się nudziłam, teraz wiem, że należało zacząć od tego opowiadania by brnąć dalej. W „Balach z piekła” poznajemy Madison – byłą mieszkankę Florydy, która za swoje wybryki zostaje odesłana do ojca i nowej szkoły. W noc studniówki kiedy to Avery dowiaduje się, że jej partner został zmuszony do zaproszenia jej przez swojego ojca, Madison urażona tym, postanawia odegrać się na nim. W ręce wpada jej nieznany przystojniak i postanawia jej pomóc, nie wie jednak że za tę pomoc przyjdzie jej zapłacić wysoką cenę.
Od pierwszych wersów opowiadanie wciągnęło mnie na całego, mimo iż na pierwszych stronach czytamy o rozwydrzonej i zadufanej w sobie nastolatce, która zaczyna przeżywać chwile uniesienia w objęciach „obcego” , dalszy nieoczekiwany zwrot akcji pochłania nas bez reszty i zapominamy o niedociągnięciach. Musze powiedzieć, że jest to najlepsze opowiadanie z całego zbioru i cieszę się bardzo, że Kim Harrison postanowiła napisać kontynuację.
Przed ostatnim opowiadaniem jest miniaturka Lauren Myracel pot tytułem „Bukiecik”. Zaraz po Meyer jest to najgorsze opowiadanie, chociaż porusza kwestię tego, jak niebezpieczne mogą być nieprzemyślane życzenia, nawet jeśli dotyczą one tylko balu maturalnego. Główna bohaterka, Frankie jest pustą i nierozważną dziewuchą, która za wszelką cenę chce pójść na studniówkę z chłopakiem w którym jest zakochana. Może gdyby autorka rozwinęła historię, było by z tego coś lepszego, jednak jak na miniaturkę jest to sam kicz i dno.
Ostatnie opowiadanie „Superdziewczyny nie płaczą” Michelle Jaffe jest zakończeniem perypetii studniówkowych problemów. Główną bohaterką jest Miranda – nastolatka obdarzona niezwykłymi mocami, coś na wzór znanych nam z filmów o super bohaterach, ale także niesamowitym gadaniem od rzeczy w kontaktach z płcią przeciwną. Pracująca jako kierowca limuzyny przez swoje nieodparte ego pakuje się kłopoty. A poznanie Sibby stawia jej życie do góry nogami.
Ogólnie opowiadanie nie jest takie złe, gdyby nie zakończenie, które pozostawia pewien niedosyt. Sama fabuła jest dobrze nakreślona, bohaterowie ciekawi i zabawni, gdyby tak rozkręcić historię wyszłaby z tego naprawdę ciekawa książka.
Stephenie Meyer, Meg Cabot, Kim Harrisom, Michele Jaffe i Lauren Miracle, zainspirowane wspólnym tematem, stworzyły tyleż mroczne, co odrobinę komiczne i miejscami nieco infantylne „Bale maturalne z piekła” które ciężko nazwać klasyką literatury, to jednak miłośnikom antologii na pewno się spodoba. Sama uważam, że gdyby tak wykreślić z listy Meyer, która chyba miała sygnować książkę nazwiskiem, a wstawić opowiadanie kogoś innego książka byłaby o niebo lepsza. Moim faworytem jest historia o Madison Avery, która jest bezapelacyjnie najlepsza i najciekawsza. Oprócz tego życzę Michelle Jaffe rozwoju kariery, bo jak na początek nie jest źle, a może być jeszcze lepiej.
**********************************
Witam moje kochane skarby.
Jak widać brak czasu, ogranicza mnie by regularnie dodawać recenzje, a co dopiero czytać książki. W miarę moich możliwości staram się komentować i odwiedzać wasze blogi.
A tak poza tym, to jak przygotowania do świąt? Ja już mam dość, te szykowanie: pieczenie, gotowanie, sprzątanie + szkoła = brak chęci do życia.
Oprócz tego życie prywatne...jeszcze nigdy tyle rzeczy nie zwaliło mi się na głowę, pocieszam się jedynie tym, że do końca tego roku wszystko rozwiążę, bo jak to się mówi: "Z nowym rokiem, z nowym krokiem".
Trzymajcie się cieplutko, jeszcze przed samą Gwiazdką na pewno się odezwę:)