poniedziałek, 26 sierpnia 2013

I dwa lata minęło...jak jeden dzień...ogłoszenie wyników konkursu!

!Witam kochani!

Tak jest. Nadeszła wreszcie wiekopomna chwila a mianowicie - DRUGIE URODZINY BLOGA.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wiele to dla mnie znaczy. I sama nie wiem od czego zacząć. Ten rok był najbardziej zwariowany i pod względem czytelniczym jak i prywatnym. Przeszłam załamanie nerwowe, kryzys blogowy, złamane serce i rewolucję życiową ale jak widać - wróciłam, dalej czytam i piszę i nie zamierzam tego zmienić.
W ciągu całego roku udało mi się przeczytać około 200 książek najróżniejszej tematyki - jedne były lepsze inne gorsze, ale niczego nie żałuję bo każda książka coś wniosła do mojej głowy. Nawiązałam około 8 nowych współprac z wydawnictwami. Opublikowałam około 140 recenzji na blogu. To dla mnie samej nie lada wyczyn. 
Czas mija a książki nadal pozostają moją miłością na równi z muzyką i pisaniem. Pomimo przeciwności losu zawsze do nich wracam i jestem pewna, że tak zostanie do końca moich dni.
Jako iż jest to moje? (no dobra, bloga) święto chciałabym złożyć kilka podziękowań:

- Dziękuję moim najbliższym przyjaciółkom i przyjaciołom - Nastka, Aga, Paulo, Przemek - to dzięki Wam moje życie nabiera kolorów, a kiedy przychodzi chwila zwątpienia to właśnie Wy kopiecie mnie w tyłek i mobilizujecie do działania, wspieracie i jesteście ze mną. Kocham Was z całego serca :*

 - Dziękuję mojej mamie która, cierpliwie znosi naloty listonoszy i kurierów z coraz to nowszymi czytadłami  a później pomaga mi segregować i układać książki - jesteś jedyna :*

- Dziękuję wydawnictwom - wszystkim bez wyjątku - tym z którymi współpraca trwa, ale i tym z którymi się współpraca zakończyła. Dziękuję Wam za szansę, ogromne zaufanie i pomoc w samodoskonaleniu się :*

- Przede wszystkim dziękuję WAM moi drodzy CZYTELNICY - dziękuję Wam z całego serca za oddanie, za każdy komentarz, za każde wejście i przeczytanie moich "recenzji". Jesteście jedyni i życzę Wam wszystkiego co najlepsze. Mam nadzieję, że będzie ze mną przez kolejne lata. Dziękuję raz jeszcze :*

- I (tutaj błysnę skromnością) Dziękuję Samej Sobie - za to, że chociaż jestem leniwa, mało stabilna i z tą silną wolą również cienko bywa, to jednak to co zaczęłam - robię nadal. I chcę to kontynuować jeszcze przez bardzo, bardzo długi czas.

Jeśli chodzi o podziękowania - to tyle. Z okazji 2 urodzin bloga chciałabym dać Wam wszystkim szansę na bliższe poznanie mnie, dlatego pod tym postem możecie zostawić po 2 pytania (obojętnie jakie) a ja w następnej notce opublikuję odpowiedzi. Zapraszam was również na mojego FB, Aska.fm oraz Gochta.in - lajkujcie, pytajcie, rozmawiajcie.

Od października zaczynam studia, trochę się boję jak będzie wyglądał mój plan, czas wolny i wszystkie obowiązki więc na pewno musicie szykować się na mniejszą ilość recenzji. W połowie września muszę się przeprowadzić, ale obiecuję że każdą wolną chwilę poświęcę dla Was i dla Bloga.

To chyba by było na tyle, czas przejść do wyników konkursu.
Spośród masy zgłoszeń ciężko było wybrać najlepsze prace, jednak dzięki pomocy przyjaciółki cel został osiągnięty. Miło jest mi ogłosić, że zwyciężcą urodzinowego konkursu jest:
WERONIKA WALTER z bloga Kto Czyta Książki Żyje Podwójnie
GRATULACJE!!
Twoja praca powaliła mnie na kolana - w następnej notce zostanie ona opublikowana na blogu. Czekam na dane do wysyłki książek.

I to by było na tyle. Nie będę już zanudzać i przynudzać. Czekam na pytania a tym czasem podzielę się z wami dwoma zdjęciami z ostatniej sesji zdjęciowej na jaką dałam się namówić. 

Buźka 
Larysa


M.P. Kozlowsky - Juniper Berry & Fabrice Hadjadj - Wiara demonów

Autor: M. P. Kozlowsky
Tytuł: Juniper Berry I tajemnicze drzewo
Wydawnictwo: Esprit
Opis książki: Juniper Berry, córka sławnej i uwielbianej pary aktorów, tęskni do dni, kiedy rodzice mieli jeszcze dla niej czas. Niespodziewanie odkrywa, że za zmianą w ich zachowaniu kryje się mroczna tajemnica, do której kluczem jest niezwykłe drzewo rosnące w ogrodzie. Między jego korzeniami skrywa się przejście do groźnego podziemnego świata, którym rządzą okrutne reguły. Czy Juniper uda się uratować rodziców od losu gorszego niż śmierć?

Ocena: 5,5/6

Na książkę Pana Kozlowskiego przyszło mi czekać bardzo długo. Oczarowana okładką, wiedziałam że ta historia nie będzie banalną bajką na dobranoc. I nie pomyliłam się. "Juniper Berry" przeniosło mnie w całkiem inny świat i do tej pory żałuję, że nie ma kontynuacji przygód małej dziewczynki.

Historia opowiada losy jedenastoletniej Juniper Berry która za sprawą swoich sławnych rodziców aktorów musi wieść samotne życie. Do tej pory jednak nie przeszkadzało jej to - cała trójka spędzała wiele czasu ze sobą bawiąc się i gotując przysmaki, a co za tym idzie zacieśniając więzy rodzinne. Jednak sielanka nie trwała zbyt długo. Wraz z upływem czasu i wzrastającą karierą rodziców, Państwo Berry na swój sposób zapominają o córce a wszystkiemu winne jest drzewo rosnące nieopodal posiadłości. Co kryje w sobie? Jakie tajemnice przyjdzie odkryć Junniper? Tego dowiecie się czytając.

Na samym początku myślałam, że będzie to zwykła książka o niczym głównie skierowana do młodych odbiorców - tak wiem, nie powinno oceniać się po okładce. Jednak ze strony na stronę rozumiałam, że pod pozornie niezobowiązującą fabułą kryje się ważny przekaz i ostrzeżenie, nawiązujący do tego, że pogoń za marzeniami, karierą i sukcesem nie zawsze kończy się dobrze. Brak umiaru i przysłowiowy wyścig szczurów nie jest nam teraz obcy. Dorośli gnają za pieniędzmi jak zwariowani myśląc, że to jest w życiu najważniejsze. W tej historii, świat przedstawiony oczami dziecka pokazuje, że tak naprawdę najważniejszymi wartościami w życiu są: miłość, rodzina i przyjaciele a bogactwa materialne mogą sprowadzić na złą drogę.

Od pierwszego spotkania zapałałam sympatią do głównej bohaterki. Juniper to młoda dziewczynka pełna miłości. pasji i zaangażowania w pomoc innym. Wraz ze swoim nowo poznanym przyjacielem wyrusza w głąb koszmarów by uratować nie tylko siebie i swoich najbliższych ale i innych ludzi. Barwna postać jakich mało teraz w książkach. Na tle plastycznego i niesamowicie realnego tła scala wszystko w jedno, dzięki czemu otrzymujemy piękny bestseller.

Język w książce jest prosty i nieskomplikowany. Styl lekki i frywolny, z dawką dziecięcego humoru i zabawy. Jestem do tej pory pod ogromny wrażeniem ilustracji zawartych w lekturze, oraz bezbłędnemu drukowi jak i wydaniu, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko POLECIĆ wam tę wspaniałą książkę. Jestem pewna, że tak jak i ja zostaniecie wciągnięci w niezobowiązującą przygodę gdzie każdy warunek i cel stawia przed nami sprytna jedenastolatka.

***********************************************
Autor: Fabrice Hadjadj
Tytuł: Wiara Demonów
Wydawnictwo: Esprit
Opis książki: Świat demonów jest niepokojąco blisko nas. Często prawdziwe zło kryje się tam, gdzie najmniej byśmy się go spodziewali – w „pobożnych uczynkach”, które nie mają nic wspólnego z miłosierdziem, w fanatycznych okrzykach tych, którzy z Boga uczynili slogan, w naszych własnych sercach. Wobec takiej wiary – pewnej swego, tryumfującej, pozbawionej wdzięczności, fałszującej przesłanie Ewangelii – nawet ateizm wydaje się mniej szkodliwy; „komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie”.

Ocena: 4/6

Po "Tajemniczym drzewie" postanowiłam sięgnąć po coś bardziej doroślejszego. "Wiara Demonów" również spod patronatu wydawnictwa Esprit, mimo iż podobała mi się nieco mniej, również wywarła na mnie pozytywne odczucia.

Do kwestii wiary podchodzę bardzo sceptycznie. Ok, jestem osobą która wierzy w Boga, jednak nie traktuję wszystkiego też zbyt poważnie. Kościół, wraz z wiekiem przestałam postrzegać jako azyl który schroni mnie przed złem i pozwoli się wyciszyć, lecz jako instytucję która - bardzo podobnie jak ZUS, wie jak zbić majątek na potencjalnych chrześcijanach. Zabierając się za książkę Fabrice nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. I cóż, zostałam ponownie zaskoczona. Bo autor zamiast skupić się na Bogu...leci w tango z demonami.

By nie pisać kolejnej książki typu: "Wierzcie w Pana, bo są na to dowody w postaci Pisma Świętego" autor skupił się na sile zła i jego relacjach z Bogiem. Nie od dziś wiadomo, że jak istnieje dobra to i zło do pary musi być. I w tej właśnie o to sposób Hadjadj (nie no, facet ma nazwisko zajefajne) przekazuje nam informację, że nawet same demony wierzyły i były blisko naszego Stwórcy. W śród licznych cytatów, podań jakie serwuje nam autor samoistnie zostajemy chociaż w lekkim stopniu przekonaniu, że: "Wow, faktycznie. Bóg istnieje.". O ile dobrniemy do końca książki, a to niestety nie jest zbyt proste, gdyż Fabrice pisze chaotycznie, sypie suchymi faktami i nie potrafi wzbudzić w czytelniku aż tak wielkiego zainteresowania.

Poza tymi małymi minusami, książka jest naprawdę wart uwagi. Jest to coś innego i świeżego. Jeśli ja przebrnęłam przez książkę o takiej tematyce to kochani - ona musi coś w sobie mieć. Fakt faktem nadal uważam, że istniały dinozaury, a człowiek niekoniecznie powstał przez "pyknięcie Pana" ale - jestem przekonana, że istnieje siła wyższa która nad nami czuwa. Polecam książkę zdecydowanie osobom mojego pokroju, tym którzy interesują się religią oraz tym którzy szukają literatury wymagającej myślenia. Na pewno będziecie zadowoleni.

Książki otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Esprit za co serdecznie dziękuję.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Łukasz Malinowski - Karmiciel kruków, Jolanta Reisch - Alkoholik & Tomasz Stężała - Kapitanowie 1941

Autor: Łukasz Malinowski
Tytuł: Karmiciel kruków
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Opis książki: Lato 1941. Na sowiecko-niemieckiej granicy “pokoju” gromadzą się milionowe armie szykujące się do zadania morderczego ciosu niedawnemu sojusznikowi. Młodzi oficerowie są gotowi, by spełnić swój obowiązek i poprowadzić żołnierzy do zwycięstwa. Druga odsłona losów młodych oficerów, którzy przeszli swój chrzest bojowy we wrześniu 1939 roku. Młodzi Niemcy zdobywają medale w kampanii francuskiej, Edwin Giermanowicz walczy z wrogami Związku Sowieckiego.

Ocena: 5,5/6

Nigdy nie przepadałam za książkami historycznymi, wręcz uciekałam przed nimi gdzie pieprz rośnie. Ale jak to się mówi - do odważnych świat należy i swoją niechęć zapragnęłam zażegnać powieścią Pana Malinowskiego. "Karmiciel kruków" nie dość, że pozbawił mnie nadmiernej awersji do historii to spodobał mi się, na tyle że z czasem na pewno wrócę do jego twórczości.

Cała akcja rozgrywa się w Skandynawii w okresie X wieku. Główny bohater Ainar - mężczyzna przystojny, odważny i waleczny to istny kobieciarz. Wystarczy, że pstryknie palcami a kobiety ścielą mu się do stóp. Oprócz opinii amanta i playboya Ainar jest średnio znanym, jednak cenionym poetą, który za swoje rymy potrafi zebrać nie jedną nagrodę. Jednak posiada też swoją drugą naturę - awanturniczą i zadziorną, a przez swoje bezczelne i nieprzemyślane zachowanie wywołuje małą wojnę przed którą musi uciekać. Ścigany, schronienie odnajduje w klasztorze na wyspie Irów. Kiedy dochodzi tam do dziwnych i niewyjaśnionych morderstw a głównym podejrzanym staje się nasz bohater, wszystko się zmienia. Ainar by oczyścić się z zarzutów musi odkryć zagadkę nie tylko dokonanych zbrodni ale i odkryć swoją przeszłość.

"Karmiciel kruków" to połączenie fantastyki i kryminału w oprawie historycznej. Autor świetnie buduje klimat tajemnic i niewyjaśnionych zagadek. Świetnie dopracował fabułę jak i bohaterów, racząc nas różnorodnością, plastycznym krajobrazem i zabawnymi dialogami. Stereotyp o tym, że tylko zagraniczna literatura jest coś warta zostaje tutaj obalony silnymi argumentami. Wystarczy przeczytać kilka pierwszych rozdziałów i od razu można rzecz: Tak, ta książka broni się sama.

Naprawdę miło spędziłam czas wraz z Ainar'em podróżując i odkrywając przeszłość. Postać ta jest niesamowicie barwna i ciekawa, nie można się przy niej nudzić. Niesamowite jak na przestrzeni całej lektury zmienia się i z buntownika wychodzi na prawego człowieka. Naprawę, miłe i pozytywne zaskoczenie jakich teraz brak w dzisiejszych książkach. Prosty i zrozumiały język i lekki styl to cechy charakterystyczne dla twórczości Pana Łukasza. Do tego piękne wydanie z nieziemską okładką która przyciąga wzrok i bezbłędny drug tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że my Polacy wychodzimy z cienia.

Zdecydowanie polecam fanom historii i fantastyki - będziecie zachwyceni. Tym którzy tak jak ja mają opory przed taką literaturą powiem tylko tyle: jeśli ja się dałam oczarować, to i wy się przekonacie. Naprawdę książka warta uwagi, a sam autor godny pochwalenia. 

********************************************
Autor: Jolanta Reisch-Klose & Ewelina Głowacz
Tytuł: Alkoholik - instrukcja obsługi
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Opis książki: Życie z alkoholikiem boli – ta książka ma sprawić, by bolało mniej. Nie jest grzechem kochać alkoholika – grzechem jest kochać go głupio i podtrzymywać jego uzależnienie. Alkoholik to książka dla współuzależnionych kobiet. Daje przykłady rozwiązań, pokazuje jak wybrnąć z trudnych sytuacji, ale w żadnym przypadku nie mówi, że będzie łatwo. Łatwo nie będzie, ale może być spokojniej.Jest to książka dla każdego, kto w mniejszym lub większym stopniu spotkał się z problemem uzależnienia. A takich ludzi jest w Polsce blisko 10 mln. Wielu z nas ma kogoś takiego w rodzinie lub wśród znajomych. 

Ocena: 4-/6

By odsapnąć po wojennych ścieżkach, zaraz po wyżej wymienionej książce zasiadłam do - nie mniej ciekawej jak się okazało później, pozycji kolejnych polskich autorów. "Alkoholik. Instrukcja obsługi" to dzieło dwóch Pań które w bardzo prosty i przystępny sposób przekazują czytelnikowi jak radzić sobie kiedy blisko nas znajduje alkoholik.

Cała książka to tak naprawdę jeden wielki poradnik, który ma za zadanie pomóc osobom dotkniętym bezpośrednio i pośrednio problemem alkoholowym. Nie jest to jednak lektura typu: zrób tak, tak i tak a będziesz zdrowy. Nie, nie. Tutaj jedynie, poprzez dobrze podane i mocno sugestywne fakty znajduje się zachęta do podjęcia terapii i leczenia długotrwałego. Bo nie oszukujmy się - z alkoholizmu nie da się wyleczyć ot tak sobie, a tym bardziej jakąś książką.

Wbrew pozorom "Instrukcja obsługi" nie jest tylko skierowana do osób które - że się tak wyrażę, "już w tym siedzą". Myślimy sobie: A co mnie to obchodzi. Ja nie mam z tym problemu, moi bliscy też nie - więc na kij mi ta książka. I to myślenie jest błędne. Dla samego odnalezienia się sytuacji i zapoznania z problemem który swoją drogą opanowuje XXI wiek warto przeczytać ten poradnik. Nigdy nie wiadomo co nas w życiu czeka, a zapamiętana nauka zawsze się może przydać.

Lekka, prosta, nieskomplikowana - tak w trzech słowach mogłabym opisać dzieło dwóch autorek. Nie ma przynudzania, owijania w bawełnę czy terminologii psychologicznej. W "Alkoholiku" mamy wszystko to, co powinno nas zmotywować do działania. Z tego właśnie względu polecam tę książkę każdemu bez wyjątku. Życie różne scenariusze pisze, więc lepiej niekiedy dmuchać na zimne.


************************************
Autor: Tomasz Stężała
Tytuł: Kapitanowie 1941
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Opis książki: Życie z alkoholikiem boli – ta książka ma sprawić, by bolało mniej. Nie jest grzechem kochać alkoholika – grzechem jest kochać go głupio i podtrzymywać jego uzależnienie. Alkoholik to książka dla współuzależnionych kobiet. Daje przykłady rozwiązań, pokazuje jak wybrnąć z trudnych sytuacji, ale w żadnym przypadku nie mówi, że będzie łatwo. Łatwo nie będzie, ale może być spokojniej.Jest to książka dla każdego, kto w mniejszym lub większym stopniu spotkał się z problemem uzależnienia. 
Ocena: 2/6

I znów powróciłam do historycznych przygód, jednak tym razem była to wyprawa ciężka, trudna i całkowicie nieudana. Poległam ja, poległa i książka. "Kapitanowie 1941" to ciężki tom, który nawet doceniając za kreatywność, ciężko nazwać dobrą książką.

Rok 1941, lato. Na granicy sowiecko-niemieckiej gromadzą się armie by zadać ostateczny cios i pokonać swoich niedawnych sojuszników. Podwładni oficerów wyższej rangi muszą wykonywać powierzone im zadania bez mrugnięcia okiem - nawet jeśli są sprzeczne z ich własnymi przekonaniami czy zasadami moralnymi. Historia wojny, ludzi i ich poświęcenia. Wśród zgliszczy i trawiących przez ogień zalążków przyszłości widzimy historię osób która szukają lepszego jutra. Jednak czy w czasie wojny jest to możliwe?

Są książki o których mogłabym pisać i opowiadać godzinami, są też takie o których nawet nie wiem co mam powiedzieć a co dopiero napisać - i właśnie ta powieść należy do tej drugiej opcji. "Kapitanowie 1941" to toporna lektura, która oprócz ukazania wojny od środka nie ma w sobie nic ciekawego. Autor za wszelką cenę przekazuje suche fakty, tracąc wątek i fabułę - o ile można ją znaleźć. Wydaje mi się, że zamiast najpierw nakreślić pomysł, a później wpleść w to wątki historyczne, Pan Stężała zrobił wszystko odwrotnie. Skutkuje to tym, że książka wieje nudą, czyta się ją opornie i marzy się by szybko dojść do końca - ja modliłam się o to przy każdej stronie. 

Język jest prosty, styl lekki - są to jedyne dwa plusy tej powieści. Niestety ale więcej nie znalazłam. Osobiście cieszyłam się jak małe dziecko gdy ją skończyłam i odłożyłam na półkę by zająć się czymś innym. Są powieście lepsze i gorsze, jednak tutaj nawet na siłę nie potrafię przekonać kogokolwiek by dał tej książce szansę - nic dziwnego skoro sama nie jestem do niej przekonana i uważam ją za pomyłkę. 

Podsumowując:  nie polecam, jest to strata czasu i nerwów. Chociaż autor się starał, ma potencjał i pomysły wykonanie padło mu całkowicie. Moim zdaniem jest tutaj za mało barw i plastyczności - wszystko jest suche i wyjęte rodem z podręczników od historii. Wśród trzech książek znalazła się perełka, piękna muszla i czarna małża z ciapą w środku, jednak nie zmienia to faktu, że pogłębiłam swoją wiedzę i zabiłam nudę. A na co wy się skusicie? 


Książki przeczytałam dzięki uprzejmości Instytutu Wydawniczego Erica za co serdecznie dziękuję.

środa, 7 sierpnia 2013

Katarzyna Berenika-Miszczuk - Wilk & Wilczyca

Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Tytuł: Wilk
Wydawnictwo: W.A.B
Opis książki: Nastolatka Margo Cook razem z rodzicami przenosi się z centrum Nowego Jorku do prowincjonalnego miasteczka Wolftown. Od przyjazdu dręczą ją dziwne koszmary, w których podczas pełni ucieka przez ciemny las przed tajemniczym i groźnym prześladowcom. Jej lęk potęguje gęsta puszcza otaczająca miasteczko, po którym biega stado wilków, wyjąc do księżyca. W szkole Margo poznaje Ivette Reno, outsiderkę w hermetycznej społeczności Wolftown, a take Maxa Stone'a, zamkniętego w sobie blondyna, należącego do grupy metalowców.
Ocena: 3/6


Czy jedna przeprowadzka może zmienić życie o 360 stopni? Wplątać nas w świat fantastycznych stworzeń? Jak widać może, nawet jeśli nie mieści nam się to w głowie. Bo przecież nie wszystko może być tym jakim nam się wydaje…

Po książkę sięgnęłam z czystej ciekawości, z chęcią przełamania swojego oporu co do polskich autorów. Mogę powiedzieć, że szczęście nie do końca mi dopisało, chociaż spodziewałam się, odłożenia lektury już po jednym rozdziale. Stety niestety dobrnęłam do końca.

Historia opowiada losy amerykańskiej nastolatki - Margo Cook, która została zmuszona przeprowadzić się z ukochanego Nowego Jorku, do małego miasteczka o nieprzeciętnej nawie – Wolftown. Jako nowa uczennica Margo staje się obiektem zainteresowania ale także outsiderską - panujące zasady szkolne nie pozwalają „nowej” należeć do różnych świt takich jak np. sportowcy czy mole książkowe. Na szczęście zaprzyjaźnia się z Ivette, również nową uczennicą, choć z większym stażem szkolnym, która jest totalnym przeciwieństwem Margo – jednak ani jednej ani drugiej to nie przeszkadza. Już pierwszego dnia poznaje tajemniczego Maksa – siedemnastolatka, metala który jest uosobieniem ideału dla Margo. Jednak on zdaje się jej nie zauważać, a co ciekawsze wydaje się że skrywa jakiś sekret. Za punkt honoru dziewczyna stawia sobie, że pozna bliżej Maksa i rozwikła jego zagadkę oraz znajdzie sposób na pozbycie się swoich koszmarów sennych. Nie wie jednak, że przez swoją ciekawską naturę zostanie wplątana w świat nie z tej ziemi.

Książka od pierwszych stron zionie debiutem. Cały styl pisarki jest rodem z onetu ściągnięty, a nawet i gorzej. Podwójne wykrzyknienia, powtarzające się zdania…wszystko płytkie i nie domówione. Język też za bogaty nie jest i bardzo kuleje, ale dam już z tym spokój. Tłumaczę ten fakt tym, że powieść powstała kiedy autorka miała raptem 15 lat, więc czego ja wymagam. Sama raczej nie naskrobałabym ponad 300 stron. Następna rzecz jaka mi się rzuciła w oczy to Max, znaczy jego wypowiedzi, czy raczej powinnam powiedzieć „mruknięcia”. W całej książce pełno jest tego typu zwrotów:
„ - Aha – mrukną Max.”
„ - Tak, musimy uciekać! – mruknął Max.
„- Chyba o to. – mruknął Max.”
Ludzie litości. Wielbiłam stronę na której było zdanie: „ – powiedział Max.”, chociaż wielu takich nie było. Mruczeć to może kot, a nie chłopak który wyznaje miłość dziewczynie.

Oprócz tego umiejscowienie akcji nie wyszło autorce na dobre. Widać gołym okiem, że cały schemat szkolny jak i obraz miasteczka ściągnięty jest z różnych, płytkich filmów. Pomysł też nie jest oryginalny, wszystko już było wykorzystane w innych książkach, chociaż teraz znaleźć coś oryginalnego graniczy z cudem, więc czepiać się aż tak nie będę.

Nastawiłam się, że książkę ocenię na 1 góra 2 w skali ocen na 6, jednak nie mogę tego zrobić ze względu na postaci i łatwość czytania. Margo – nie licząc awersji do różowego, jest bardzo podobna do mnie. Nie jest to słodka, że aż mdła dziewczyna która nie wie czego chce, tylko gotowa do poświęceń dorastająca kobieta która potrafi odróżnić co jest dla niej dobra a co nie. Ivette polubiłam za tę jej bezkompromisowość, lekkość życia i lubienie koloru różowego – chociaż później dziewczyna przechodzi małą przemianę. Co do Maxa – nie mój typ chłopaka, jednak byłabym w stanie się w nim zakochać (oczywiście, gdyby przestał mruczeć). Tajemniczy, niedostępny i trochę szorstki dla otaczających go ludzi, ale także romantyczny i wrażliwy, przyciąga swoją osobowością.

Plus za bohaterów i przyjemne czytanie. Książkę, dosłownie łykłam w 2 wieczory. Lekka i naprawdę wciągająca fabuła sprawia, że ciężko się oderwać a i czytanie bez emocji jest raczej niemożliwe.

Gdybym bardziej uczepiła się tego języka i stylistyki, książka dawno już wylądowałaby w koszu albo i na dachu sąsiedniego mieszkania. Ale bohaterowie i przyjemność z jaką się zaangażowałam w życie Margo i Maxa nie pozwalała mi tego zrobić. Przeżyłam z nimi dobrą przygodę i mimo błędów i niedociągnięć już czytam część drugą.
Komu mogę polecić? Osobą którzy tak jak ja kibicują młodym autorom, lub wracają do ich debiutów. Dziewczynom które wciąż mają sentyment do tanim i mało wyszukanych sztuczek miłosnych. Książka jest idealna na chwile wytchnienia, przerwę w szkolę lub dzień w którym trzeba sobie poprawić humor.

*************************************
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Tytuł: Wilczyca
Wydawnictwo: W.A.B.
Opis książki: Powieść Wilczyca Katarzyny Bereniki Miszczuk trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Niebezpieczne projekty tajnej grupy genetyków, zagrożenie życia głównych bohaterów, eksperymenty na ludziach, wyścig z czasem i FBI, nie wspominając o grupie młodzieży, której członkowie pod pewnym względem znacznie różnią się od zwykłych ludzi, nie pozwalają czytelnikowi odetchnąć ani na chwilę.
Ocena: 3,5/6


Po przeczytaniu pierwszej części, posiadałam już drugą, jednak musiałam zrobić sobie małą przerwę – obawa, że następna książka będzie tak samo słaba ja poprzednia, rozsiała we mnie wiele obaw. Dziś po skończeniu „Wilczycy” mogę śmiało powiedzieć, że moje wygórowane obawy okazały się bezpodstawne, książka mimo iż nie powala na kolana wciąga niesamowicie.

W „Wilczycy” ponownie spotykamy się z bohaterami z poprzedniej części. Margo – której wszczepili wilczego wirusa stara się przemienić, jednak na próżno, ku uciesze jej chłopaka Maxa. Cała grupa wilków przyjęła dziewczynę do swojego grona pomimo wszystko, dzięki czemu nie czuję się odrzucona. Po wypadku, Ivette traci pamięć jednak przebłyski świadomości mogą przysporzyć jej kłopotów, toteż Margo stara się wszystko trzymać w ryzach. Jednak nie wszystko jest takie proste, kiedy w miasteczku zaczyna grasować niebezpieczny potwór który zabija bez opamiętania. Razem z całą grupą wilków Margo postanawia rozwikłać zagadkę tajemniczych morderstw, a pomóc jej mogą w tym nie tylko przyjaciele ale i sny które znów zaczyna miewać…sny które, zaczynają się ziszczać.

Zdecydowanie mogę powiedzieć, że druga część jest lepsza, o wiele lepsza. Bliżej poznajemy bohaterów, akcja rozwija się szybko i płynnie. Fabuła jednak pada na sto dwa – wątki są tak znane nam już z filmów i innych książek, że zaskoczenia tutaj nie będzie – no może poza zakończenie, bo to uważam za dość ciekawe.

Język mimo iż nie najbogatszy jest przystępniejszy i płynniejszy niż wcześniej. Szału nie ma, jednak czyta się naprawdę przyjemnie, niestety poziom onetowskich blogów nadal jest wyczuwalny, chociaż nie umniejsza to aż tak bardzo książce. Denerwujące są natomiast podwójne, a nawet potrójne wykrzyknienia i dość częste „mruknięcia” – albo ja się już na to tak wyczuliłam po części pierwszej. Sam styl w jakim książka jest napisana, nazwałabym „oględnie poprawnym”.

Czy polecam? Nie wiem, jest tyle książek znacznie lepszych i ciekawszych od „Wilczycy”, że co niektórzy mogą po prostu zmarnować na niej czas. Dla mnie to była zwykła lekturka na oderwanie się od rzeczywistości, jednak oceniłam ją wyżej niż poprzednią część, z pobudek czysto prywatnych – mnie się podobała, a czytając inne opinie jestem jedną z niewielu takich osób. Mogę jedynie powiedzieć, że książkę można przeczytać tylko z ciekawości co do własnego zdania o niej.

Za ponowne przeczytanie książek dziękuję wydawnictwu W.A.B.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Ilona Felicjańska - Cała prawda o... & Sherryl Woods - Skrawek nieba

Autor: Ilona Felicjańska, Aneta Pondo
Tytuł: Cała prawda o...
Wydawnictwo: Mira
Opis książki: Modelka, gwiazda pokazów pret-a-porter i haute couture na świecie: Calvin Klein, Pierre Cardin, Escada, Max Mara i w kraju: Teresa Rosati, Maciej Zień, Ewa Minge, Paprocki & Brzozowski, Łukasz Jemioł. Założycielka fundacji, matka, żona, celebrytka – w niezwykle szczerej rozmowie z Anetą Pondo. „Cała prawda o…” …o tym, jak dziewczyna z kompleksami i trudnym życiem rodzinnym z dnia na dzień zostaje Wicemiss Polski, a wkrótce najbardziej znaną polską modelką; …o tym, co czuje młoda dziewczyna, która wychowała się w domu krytym strzechą, gdy dostrzega ją świat.
Ocena: 5/6


Ilona Felicjańska jest mi znana tylko z portali plotkarskich, które swoją drogą co rusz wymyślają nowe skandale z wyżej wymienioną panią. Osobiście nie wgłębiałam się nigdy w jej życiorys, więc nie mogłam jednoznacznie stwierdzić czy jej osoba przypada mi o gustu czy nie. „Cała prawda o…” pozwoliła mi wkroczyć w jej prywatne życie i dowiedzieć się co się dzieje u niej kiedy gasną światła reflektorów.

Książka jest w pewien sposób autobiografią – wśród licznych wywiadów zebranych w jedną całość poznajemy od samych narodzić aż po dzień dzisiejszy świat Pani Felicjańskiej i wszystkie wydarzenia które miały miejsce na przestrzeni tychże lat. Z zakompleksionej dziewczyny z problematycznej rodziny, do Wicemiss Polski, znanej modelki aż do uzależnienia od alkoholu. Bez ubarwień i upiększeń Ilona opowiada o swoim dzieciństwie, trudnych relacjach w domu, ciężkim dojrzewaniu, świecie show biznesu i swoim alkoholowym problemie. Ze strony na stronę opadają kurtyny i widzimy, że nawet (a może tym bardziej) w prowizorycznie bajkowym życiu celebryty można zejść na samo dno. I to w zastraszającym tempie.

Nie spodziewałam się tak emocjonującej książki. Zazwyczaj stronię od biografii i wywiadów, ale tutaj dałam się pochłonąć całkowicie. Jestem bardzo zaskoczona, że tak szczerze gwiazda światowego formatu opowiada o swoim życiu prywatnym nie szczędząc w słowach i wydarzeniach. I automatycznie nasuwa mi się pytanie – jaki jest w tym cel? Możliwe, że sama doszukuję się drugiego dna, ale skoro pewne rozdziały zostały zamknięte – jak sama mówi, po co do nich wraca i ujawnia je dla szerokiego grona. Odpowiedzi są dwie – by zyskać rozgłos lub pokazać prawdę. Innych nie ma i nie będzie. Chociaż jestem krytyczna w stosunku do takich zachowań i praktycznie zawsze wybieram pierwszą opcję, to tutaj skłaniam się o dziwo ku tej drugiej. Nie wiem czy to przez pryzmat sympatii jaką wzbudziła we mnie współautorka tej książki czy może prawdziwie ukazane szare życie tak naprawę zwykłej kobiety, która potrafiła wykorzystać szansę od losu na sukces, ale mogę powiedzieć że tutaj chęci zarobienia pieniędzy na własnym życiu nie widzę.

Cała prawda o…” to lektura wolna od kłamstwa i koloryzowania. Aneta Pondo pisząc lekko i z dokładnością notując każde słowo Ilony spisała się na medal. Pozwoliła prawdzie wyjść z ukrycia, a na dodatek lepiej poznać piękną kobietę jaką jest Felicjańska. Prosty styl, dosadne słowa – co chcieć więcej. Do tego bogate wnętrze książki, zdobione masą zdjęć z prywatnego albumu modelki i bezbłędny druk. Polecam każdemu, kto tak jak ja chce poznać prozę życia codziennego która niezależnie – czy jesteś światowego formatu celebrytą, czy zwykłą panią domu – może zaskoczyć każdego. I to niekoniecznie pozytywnie. Polecam.


****************************************
Autor: Sherryl Woods
Tytuł: Skrawek nieba
Wydawnictwo: Mira

Opis książki: Dana Sue i Ronnie byli parą od szkoły średniej, potem przez wiele lat uchodzili za wzorowe małżeństwo. Aż do zdrady Ronniego, której Dana Sue nie umie wybaczyć. Po rozwodzie skupia się na pracy i wychowaniu nastoletniej córki Annie. Szybko odnosi finansowy sukces, jej restauracja zyskuje sławę. Jednak kłopoty ze zbuntowaną córką zaczynają ją przerastać. Jest tak zdesperowana, że zapomina o dumie i prosi o pomoc byłego męża.
Ocena: 5/6 
Zaraz po biografii zasiadłam do prozy w jakiej najczęściej się odnajduję. Obyczajowa lektura o wdzięcznym tytule „Skrawek nieba” autorstwa Sherryl Woods zabrał mnie w całkiem inne wymiary ludzkiego i jakże przewrotnego życia.

Głównymi bohaterami powieści jest zwykła rodzina jakich pełno teraz na świecie. Sue i Ronnie są ze sobą już od szkoły średniej. Duży staż bycia razem, a później wieloletnie małżeństwo zaowocowało dzieckiem – córką Annie. Wraz z upływem czasu wzorowe małżeństwo za którego każdy chciał brać przykład rozpada się – Ronnie dopuszcza się zdrady. Zraniona kobieta postanawia odejść, zabiera Ann i skupie się na karierze zawodowej i wychowaniu nastolatki. Jednak nie jest to takie proste. Kiedy restauracja otwarta przez Sue odnosi liczne sukcesy jej więzi z córką stają się słabsze, można by rzec niewidoczne. Zrozpaczona i zdesperowana chwyta się ostatniej deski ratunku w postaci jej byłego męża. Co z tego wyniknie?

Seria „Słodkie Magnolie” w której skład wchodzi właśnie „Skrawek nieba” to opowieść o losach trzech przyjaciółek, które pomimo niepozornego wyglądu walczą o swoje szczęście. Niestety pierwszej części nie czytałam, ale zamierzam to nadrobić. Bardzo dobrze wpasował się w moje gusta styl pisarski Sherryl. Lekko, sprawnie i bardzo przyjemnie czyta się jej prozę. Zdobyte doświadczenie autorskie odbija się pięknie na każdej stronie książki. Dobrze nakreślona fabuła – z pomysłem i wyobraźnią, pozwala czytelnikowi znaleźć się wśród różnorodnych bohaterów i wraz z nimi przeżywać ich wzloty i upadki.

Naprawdę mi się podobało. Książka jest idealna na letnie i ciepłe wieczory, gdy z kubkiem chłodnej lemoniady siada się i oddaje ulubionemu zajęciu, jakim jest czytanie. Nie żałuję, że dałam się skusić na „Skrawek nieba” a wręcz przeciwnie – już powoli szukam części pierwszej i wnioskuję, że na tym się nie skończy. Jak wnioskuję Pani Wood szykuje kolejną część w tej serii, z czego jestem niezmiernie zadowolona bo jej wyćwiczone pióro robi na mnie pozytywne wrażenie.

Książki przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira za co serdecznie dziękuję.

piątek, 2 sierpnia 2013

Stosik 2 - sierpień + informacje

Witam kochani!
Nie, nie tym razem nie przychodzę z kolejną zabawą - możecie już odetchnąć. Tym razem przybywam ze stosem książek jaki udało mi się uzbierać. Powrót do blogowania nie był łatwy, liczyłam się z tym, że straciłam już wielu czytelników, wsparcie i oddanie - ale chciałam wrócić. Podziękowania należą się każdemu z was, bo nie spodziewałam się takiego powitania po tak długiej przerwie. Dziękuje również przyjaciołom za przysłowiowe kopanie mnie w tyłek i mobilizację do recenzowania - kocham was.
W krótkim (bo niecałym miesięcznym) czasie udało mi się nawiązać naprawdę ciekawe współprace - Instytut Wydawniczy Erica, Videograf, W.A.B., Zielona Sowa, Otwarte i wiele innych wydawnictw dały mi szansę na wykazanie się i udowodnienie, że po długiej nieobecności nie wyszłam z wprawy. 

Nie przedłużając - oto mój stosik:

Od góry, (środek i lewa strona):

* Libba Bray – Mroczny Sekret, Zbuntowane Anioły, Studia Wieczności (od wydawnictwa Publicat)
* Magdalena Kawka – Wyspa z mgły i kamienia (od wydawnictwa MG)
* Katarzyna Berenika Miszczuk – Wilk, Wilczyca (od wydawnictwa W.A.B.)
* Paweł Jaszczuk – Ochronka Anioła Stróża (od wydawnictwa Oficynka)
* Przemysław Borkowski – Hotel zaświat (j.w.)
* Łukasz Malinowski – Karmiciel Kruków (od wydawnictwa Erica)
* Keri Arthur – Całująca Grzech, Wschodzący Księżyc (j.w.)
* Ewelina Głowacz i inni – Alkoholik (j.w.)
* Tomasz Stężała – Kapitanowie 1941 (j.w.)

Od góry, po prawej:

* Dorota Frączek – Życie w oborze (od wydawnictwa Nova Res)
* C. J. Daugherty – Wybrani (od wydawnictwa Otwarte)
* J. R. Rain – Dziecko księżyca (od księgarni Merlin)
* Dorota Machnicka – Grzesznica (j.w.)
* Charlaine Harris – Kości niezgody (od wydawnictwa Replika)
* Melissa Marr – Opiekunka Grobów (j.w.)
* Ilona Felicjańska – Cała prawda o…(od wydawnictwa Mira)
* Sheryl Woods – Skrawek nieba (j.w.)
* Kozlowsky – Juniper Berry i tajemnicze drzewo (od wydawnictwa Esprit)
* Hadjadj – Wiara Demonów (j.w.)
* Gra o tron i filozofia (od Grupy wydawniczej Helion)
* Igrzyska śmierci i filozofia (j.w.)

Ebooki:

* Melisa Darwood - Larista (od wydawnictwa Zielona Sowa)
* S.B. Hayes - Jad (j.w.)

Jak widać – jest co czytać. Wypoczęta po wakacjach, zabieram się do roboty. Pobyt w Międzyzdrojach udał mi się znakomicie – leżing, plażing, smażing był plus zwiedzanie (chociaż ta miejscowość to jak mój drugi dom, gdyż jeżdżę do niej już od 13 lat). Oprócz tego chciałam się pochwalić, że dostałam się na Dziennikarstwo i Komunikację Społeczną – jadę jutro złożyć papiery do Szczecina. Czekam jeszcze na Poznań i Wrocław – bo nad nimi też się poważnie zastanawiam (pedagogika i politologia – zobaczymy). I to chyba tyle, zastanawiam się nad dodaniem notki ze zdjęciami – z wakacji, z nowego członka rodziny, co myślicie? :)
Nie zanudzam już was. Przypominam wam o moim KONKURSIE, zachęcam do udziału. Zapraszam również na FB, aska lub Gochat – tam możecie mnie znaleźć i pytać o wszystko. 

Pozdrawiam
Larysa

czwartek, 1 sierpnia 2013

Pierdomenico Baccalario - Historia prawdziwa kapitana Haka

Autor: Pierdomenico Baccalario
Tytuł: Historia prawdziwa kapitana Haka
Wydawnictwo: Olesiejuk
Opis książki: 28 kwietnia 1829 roku w Windsorze rodzi się dziecko, które może odmienić losy Anglii. To nieślubny syn króla Jerzego IV i z tego powodu niemowlę i jego matka muszą natychmiast opuścić dwór. James Fry wchodzi na pokład statku, gdy ma zaledwie trzynaście lat i od tego momentu rozpoczyna życie pirata – wkrótce stanie się najbardziej poszukiwanym człowiekiem imperium brytyjskiego. Ten wyjęty spod prawa wygnaniec ma przy sobie stary zegarek – klucz do swojej przeszłości.
Ocena: 5-/6


Z twórczością Pierdomenico Baccalario miałam już okazję się spotkać podczas czytania jego popularnej serii Ulysses Moore. Autor wywarł na mnie dość duże wrażenie więc postanowiłam spróbować swoich sił w jego kolejnych książkach. „Historia prawdziwa Kapitana Haka” poszła na pierwszy ogień. Jak wrażenia? Czytajcie.

Rok 1829 – w Anglii przychodzi na świat bękart króla Jerzego IV tym samym jedyny dziedzic tronu. Jednak nie dane jest nam przeczytać o szczęśliwej historii. Bliscy króla, a tym samym spiskowcy mówią mu, że matka jak i chłopiec zmarli podczas porodu. Tymczasem prawda jest całkiem inna. May – bo tak nazywała się kochanka króla, wraz z Jamsem ucieka z Anglii do Indii by zacząć spokojne i normalne życie, daleko od zagrożenia. Dorastający młodzieniec nigdy nie zaznał dostatniego życia i w pewien sposób nawet za nim nie tęsknił. Pełen zapału na przygody dostaje się o załogi statku i wyrusza podbijać morze. Znany później jako Kapitan Hak kierowany zasadami Czarnobrodego odkrywa swoją prawdziwą osobowość, przeszłość i kreuje własną przyszłość. Gdzie go los posłał? Tego dowiecie się czytając książkę.

Bajkę o „Piotrusiu Panie” znam bardzo dobrze. Postać niegodziwego kapitana zawsze była dla mnie zagadką, jednak i w tej książce niewiele jest wyjaśnione. Ciężko powiedzieć kto od kogo czerpał wzorce tworząc tę postać i gdzie tak naprawdę leży choć ziarnko prawdy. Historia opisana w książce leży na przełomie XIX – XX wieku i nie jest osadzona w jednym miejscu – wraz z James podróżujemy po nieznanym wodach.

Fabuła jest bardzo dobrze nakreślona – z pomysłem i dopracowaniem. Podzielona na kilka części według lat, pozwala łatwo odnaleźć się w całej opowieści. Spójność i jednolitość akurat tutaj to wielki plus. Wielowątkowość to kolejna cecha pozytywna tej książki. Autor starannie przekazuje czytelnikowi wszystko i wszystkich – jednak w okrojonym opisie i bohaterów i tła na jakim cała akcja się rozgrywała. „Historia prawdziwa…” jest swoistym rodzajem biografii James’a – od samych narodzin aż po śmierć słuchamy jak to wiodło mu się w życiu, gdzie przebywał, co robił i jakie kierowały nim odczucia. Ciężko tę książkę jednoznacznie opisać.

Autor nie zrezygnował ze swojego lekkiego i prostego stylu. Język jakim się posługuje jest klarowny, zrozumiały i z lekką nutką posmaku Anglii. Wydanie jak zwykle na wysokim poziomie – piękna okładka, bezbłędny druk – sama przyjemność i z patrzenia i czytania.

Polecam fanom autora – na pewno spodoba wam się jego kolejna lektura. Osoby szukające odskoczni, zabicia nudy jak i powrotu do młodzieńczych lat zachęcam również po sięgnięcie i zagłębienie się w tą opowieść – gwarantuje wam miło spędzony czas na dryfowaniu po przygodę.


Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Olesiejuk za co serdecznie dziękuję.