wtorek, 31 stycznia 2012

Elżbieta Liszewska - Dusza kobiety...Ego mężczyzny

Autor: Elżbieta Liszewska
Tytuł: Dusza kobiety...Ego mężczyzny - przewodnik dla niej i dla niego
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Opis książki: Niezwykła opowieść o kobiecie i mężczyźnie i ich związku. Jedna historia przedstawiona z dwóch punktów widzenia, tak by kobieta i mężczyzna mogli zrozumieć siebie. Jednocześnie opowieść na tyle wspaniała, bo pokazująca, jak pokochać siebie i swoje życie. Jak znaleźć szczęście i prawdę. Dzięki książce nauczysz się pracować ze sobą, dążyć do celu i pokonywać bariery, które stoją na drodze do najskrytszych marzeń.
Ocena: 5/6


Ciekawość, jak się mówi to pierwszy stopień do piekła...jednakże, w tym wypadku, moja ciekawość zaprowadziła mnie w głąb samej siebie i skłoniła do przemyśleń czy aby na pewno żyję tak jak chcę żyć.

Głównymi bohaterami jest dwoje ludzi - Hanna, pragnąca szczęścia i miłości, młoda kobieta, i Krzysztof, wysoko postawiony człowiek wierny swoim przekonaniom. Tych dwoje, którzy zostali zesłani na swoje ścieżki w - ich zdaniem, najmniej odpowiednim czasie, spotka rewolucja. Oboje mają swoje rodziny, swoje życie...jednak los styka ze sobą kogo zechce. Pełna uczuć, sprzeczności i poważnych decyzji historia, opowiedziana z punktu widzenia obojga osób, skłania do myślenia nad własnym postępowaniem i życiem.

Nie mogę napisać więcej, by nie robić spojlera. Książka łączy w sobie dwa opowiadania które są praktycznie jedną całością, więc nie mogę mówić o jednym, nie zdradzając drugiego.Elżbieta Liszewska zafundowała mi najlepszy poradnik o rozwoju osobistym jaki kiedykolwiek mogłam przeczytać.

Życiowe i realistyczne sytuacje zawarte w opowieści idealnie odnajdują się w naszym życiu. Realizm sytuacji jest niemalże namacalny, przez co razem z bohaterami przeżywa się ich problemy, a zawarte porady i wskazówki są idealnym dopełnieniem całości. Czytelnik ze strony na stronę odkrywa sam siebie i swoje rozterki, zastanawia się co może zmienić, ulepszyć czy po prostu zaakceptować i iść dalej. Nienachalne zwroty psychologiczne jakie funduje nam autorka mają odbicie w psychice zwykłego, szarego czytelnika - z większym czy mniejszym nasileniem to wszystko zostaje w naszej podświadomości.

Historie napisane są łatwym i prostym językiem, bez niezrozumiałych terminologii. Akcje toczy się spójnie bez rozgardiaszu jednak z miła nutką poezji. Piękne i pomysłowe wydanie zachęca po sięgnięcie i zagłębienie się w książkę. Czyta się lekko i przyjemnie z wyciągnięciem wniosków i spostrzeżeń.

Polecam wszystkim którzy dążą do samodoskonalenia, poprawy swojego życia jak i wyszukania błędów jakie sami popełniamy, osobą które nie moją się wyzwań i radykalnych zmian. Polecam zarówno kobietom jak i mężczyznom, by lepiej poznali druga stronę i kierujące nimi pobudki.


Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Studio Astropsychologii za co serdecznie dziękuje.

sobota, 28 stycznia 2012

Stosik numer 1 - styczeń

Witam kochani:*

Nadszedł czas żeby opublikować stosik - zaraz koniec stycznia, a u mnie echo. Na szczęście wreszcie się wymogłam i oto on:
OD GÓRY:
* Keri Arthur - "Kuszące zło" (zakup własny)
* Issac Marion - "Ciepłe ciała" (od wydawnictwa Replika - recenzja w poprzedniej notce)
* Elżbieta Liszewska - "Dusza kobiety...ego mężczyzny" (od wydawnictwa Studio Astropsychologii)
* Chlore Neil - "Piątkowe noce wampirów" (zakup własny)
* Lisa Desrochers - "Demony.Pokusa" (j.w.)
* Claire - "Magia wiedźm" (od wydawnictwa Studio Astropsychologii)
* Konstantinos - "Wampiry wśród nas" (j.w.)
* L.H. Zelman - "Tożsamość anioła" (zakup własny)
* Kelly Creagh - "Nevermore" (j.w.)
* Ted Andrews - "Mowa zwierząt" (od wydawnictwa Studio Astropsychologii)

Jak widać udało mi się nawiązać współpracę z wydawnictwami - z czego ogromnie się cieszę i dziękuje za zaufanie. Czekam jeszcze na książki od Oficynki, Naszej książki i Heliona, ale je podciągnę pod stosik lutowy:P
Nawet nie wiem kiedy błogie dwa tygodnie ferii czyt. lenistwa mi minęły. O studniówce nie wspomnę...mam wrażenie, że była ona w innym stuleciu, a to raptem 14 dni temu było.
Mam nadzieję, że i wam minęły wolne dni tak miło jak mi, a tym którzy dopiero je rozpoczynają życzę odpoczynku i spokoju:)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Isaac Marion - Ciepłe ciała

Autor: Issac Marion
Tytuł: Ciepłe ciała
Wydawnictwo: Replika
Opis książki: R nie ma imienia, wspomnień, pulsu. Wraz z innymi zombie zamieszkuje opuszczone lotnisko. Żadne z nich nie pamięta, jaka katastrofa zmieniła świat w przerażające i puste miejsce, a ich - w chodzących Martwych. Żeby podtrzymać swoją egzystencję muszą polować na Żywych, ukrywających się w opuszczonym mieście. Pożeranie Żywych, to smakowanie ich wspomnień, odtwarzanie tego, kim byli. Podczas jednej z krwawych wypraw R znajduje Julie i - zupełnie niespodziewanie dla samego siebie - ocala ją przed śmiercią, zabierając ze sobą. Tak właśnie rozpoczyna się pełna napięcia znajomość, która diametralnie zmieni nie tylko ich samych. Jednak zimny i martwy świat nie podda się bez walki.
Ocena: 6/6


Każdy z nas choć raz zastanawiał się jaki będzie koniec świata. Wybuch wulkanu, trzęsienia ziemi, a może deszcze meteorytów? Fakt, że wszystko wiąże się z kataklizmami jest dla nas naturalną rzeczą. A co jeśli my sami przyczynimy się do wyniszczenia cywilizacji? Nasze zachowania i popełnione błędy zostaną surowo ukarane? Tego nie bierzemy pod uwagę, jednak książka „Ciepłe ciała” skłania do myślenia i zastanowienia się czy przypadkiem nie taki los nas może czekać.

"Ciepłe ciała" to debiut literacki Isaaca Mariona, amerykańskiego pisarza, który nie ukończył żadnych studiów ani tym bardziej nie został nagrodzony, jednak pomimo tego wydana przez niego książka zdobyła wiele fanów na całym świecie oraz pochlebnych recenzji. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że i ja zaliczam się do tego grona, gdyż powieść w całej swej krasie mnie oczarowała.

Głównym bohaterem jest R – młody zombie, który nie wie o sobie nic. Nie ma pełnego imienia, żadnych wspomnień, za to całkiem dobrze się trzyma jak na Trupa. Nie rozpada się, nie śmierdzi a co najważniejsze wydaje się najbardziej cywilizowany. Wraz z bandą jemu podobnych zamieszkuje opuszczone lotnisko, wyskakując czasami na małe co nieco. Zombie muszą polować, zjadać żywych inaczej sami przestaną istnieć. Najsmaczniejszym konskiem Martwych jest mózg – dzięki niemu mogą poczuć uczucia i zobaczyć wspomnienia ofiary. Podczas jednego z takich wypadów R poznaje Julie ratując ją przed niechybną śmiercią. Nie wie co nim kieruje, jednak postanawia ją chronić jak tylko może – możliwe, że duży wpływ ma mózg chłopaka dziewczyny, który R skosztował wcześniej. W ten sposób los dwóch światów został połączony, tyle tylko że nie każdemu taki obrót sprawy się podoba… Bohaterowie będą musieli stoczyć walkę nie tylko z przeciwnikami, lecz z samymi sobą, by ocalić resztkę świata.

W życiu bym nie powiedziała, że będę tak oczarowana tą książką. Wciągnęła mnie od pierwszej strony – nie mogłam przestać czytać. Dużą zasługą tego jest, przede wszystkim, bardzo przyjemny, prosty i młodzieżowy język, który trafia do czytelnika. Odrobina ironicznego poczucia humoru również pozytywnie wpływa na odbiór książki. Narracja pierwszoosobowa, ale z punktu widzenia chłopaka bardzo mi się spodobała – staranne przemyślenia R są warte uwagi i pozwalają lepiej poznać postać.

Akcja powieści toczy się dynamicznie, bez przynudzania, jednak bez jazdy jak na kolejce górskiej. Klimat jest specyficzny – niby mroczny, z nutką grozy, ale też pełen czułości i dobroci. Z pewnością nie można książki nazwać paranormal romance, bo niewiele go tutaj jest. Miłość i uczucia są w innej odmianie, co jest wielkim plusem. Panuje tutaj lekkość i naturalność przez co czytelnik nie może rozstać się z książką.

Bohaterowie – żywi i martwi, to dwa różne światy. I nie, nie powiem tutaj, że Zombie są źli, a ludzie dobrzy – tego nie można tak sklasyfikować. Do tej pory wizerunek żywych trupów był jasno określony, tutaj wszystko jest inaczej. Zombie wprawdzie zabijają, ale są także zorganizowanym społeczeństwem – mają kościoły, szkołę, zawierają związki małżeńskie. Wprawdzie brak mi poczucia moralności, ale mają własną osobowość. Nasz bohater R, jest najbardziej rozgadany, zamyślony i emocjonalny – budzi zainteresowanie innych, ale także podziw i strach. Stara się być kimś więcej niż chodzącym trupem i mordercą, a największe zmiany wprowadza w nim Julia, w której jak się później okazuje, zakochuje się.


Julia również jest ciekawą postacią – nie jest to rozszalała nastolatka z pstro w głowie, lecz silna i doświadczona, młoda kobieta która zna cenę przyjaźni, miłości i poświęcenia. Przeczy normom żywych jakie oni sami przyjęli i gardzi ich, przysłowiowych życiem w ukryciu.

Podsumowując „Ciepłe ciała” zasługują na specjalną uwagę dzięki umiejętności połączenia horroru, thrillera oraz komediowego romansu w jednolitą całość. Intrygująca i płynna fabuła, wciąga czytelnika i nie pozwala odejść, póki nie skończy się czytać ostatniego akapitu. Niesamowity pomysł, ujęty w bardzo zgrabny sposób i przemawiający do czytelnika daje ogrom emocji i przenosi do innego świata. Szczerze polecam każdemu kto lubi dobrze skrojoną powieść i literaturę na wysokim poziomie.



Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika. Serdecznie dziękuje.

wtorek, 17 stycznia 2012

Jane Austen - Rozważna i Romantyczna

Autor: Jane Austen
Tytuł: Rozważna i Romantyczna
Wydawnictwo: Proszyński i S-ka
Opis książki: Rozważna i romantyczna to historia pełnej wdzięku i zdrowego rozsądku Elinor oraz uczuciowej i impulsywnej Marianne, która przez zamiłowanie do przygód nieomal ściąga na siebie hańbę i nieszczęście. Przedstawiając tak kontrastowo bohaterki, autorka ujawnia niepospolity zmysł komizmu i po raz kolejny daje wyraz przekonaniu, iż najwyższą zasadą w życiu młodej panny winien być umiar.
Ocena: 5/6

Jane Austen jest jedną z moich ulubionych pisarek więc bardzo często sięgam po jej książki, lub po prostu wracam do tych które szczególnie utkwiły mi w pamięci. Jedną z nich jest właśnie „Rozważna i romantyczna” gdzie kontrast między dwoma głównymi bohaterkami przypomina mi mój mieszany charakter.

Tytułowymi bohaterkami są siostry – rozważna Eleonora i romantyczna Marianna. Akcja powieści zaczyna się, kiedy ojciec ich na łożu śmierci, prosi pierworodnego syna o hojną pomoc dla sióstr i macochy. Początkowo miał plan by podzielić się sprawiedliwie majątkiem z siostrami, jednak jego samolubna żona diametralnie zmieniła jego zamiary wprowadzając się wraz ze swoimi dziećmi do ich posiadłości. Pani Dashwood wraz z córkami musiała przenieść się do mniejszego domku, położonego w okolicach gdzie dziewczyny przeżywały różne miłosne perypetie i przygody, które były przedstawieniem dobrych i złych manier które królowały w XIX –wiecznej Anglii.

Kiedy Austen napisała tę książkę miała zaledwie dziewiętnaście lat, jednak wydała ją dopiero później pod pseudonimem  - The Lady. Powieść już wtedy przyjęto z wielkim uznaniem co ogólnie wcale mnie nie dziwi. Jest napisana nietuzinkowym językiem, rodem z tamtej epoki, lecz jest też bardzo przystępny. Łatwo przekazuje treść przez co każdy odnajduje się w historii.

Książka można by rzecz jest dla każdego, ponieważ różnorodność w bohaterach daje nam swobodę czytania książki na różne sposoby, w zależności od upodobania bohatera. Cała historia miłosna jest nakreślona jasno a i czytelnik jest do końca o niej poinformowany – nie jak w innej powieści, jest niejasność. Ja sama nie miałam typowej faworytki – obydwie dziewczyny miały cechy które lubiłam a i które mnie denerwowały, przez co zapałałam sympatią do obu, odnajdując w nich cząstkę samej siebie. Każda z przedstawionych kobiet, różni się od siebie nie tylko wiekiem, ale talentami, gustami, sposobem bycia, charakterem. Austen nie określa swoich bohaterek wprost wskazując: ta jest uczciwa, ta dobra, a ta obłudna. Charakteryzuje swoje postaci poprzez ich wypowiedzi, wybory, sposoby działania. Warto wspomnieć też o bohaterach drugoplanowych których Austen również dopracowała w najdrobniejszych detalach, dzięki czemu świat przedstawiony w książce jest nad wyraz realny.

Jedynym moim zastrzeżeniem jest zakończenie, które w ogóle do mnie nie przemawia. Ostatni rozdział jest szybki, żeby nie powiedzieć aż – prędkie wyjaśnienie kto z kim po co na co i dlaczego i … koniec. Jest to niedopracowany fragment, który może trochę zdenerwować bo bardzo odstaje od reszty.

Czy polecam? Zdecydowanie tak. Jeśli ktoś ma dość oklepanych schematów książkowych, jakie teraz u nas panują, z przyjemnością odda się lekturze na wysoką skalę i zagłębi się w świat między rozwagą a romantyzmem.

środa, 11 stycznia 2012

Katarzyna Berenika Miszczuk - Wilk

Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Tytuł: Wilk
Wydawnictwo: Muza
Opis książki: Nastolatka Margo Cook razem z rodzicami przenosi się z centrum Nowego Jorku do prowincjonalnego miasteczka Wolftown. Od przyjazdu dręczą ją dziwne koszmary, w których podczas pełni ucieka przez ciemny las przed tajemniczym i groźnym prześladowcom. Jej lęk potęguje gęsta puszcza otaczająca miasteczko, po którym biega stado wilków, wyjąc do księżyca. W szkole Margo poznaje Ivette Reno, outsiderkę w hermetycznej społeczności Wolftown, a take Maxa Stone'a, zamkniętego w sobie blondyna, należącego do grupy metalowców.Jaki mroczny sekret ukrywa Max? Jaki związek mają z nim tajemnicze sny Margo? Jaka naprawdę jest małomiasteczkowa rzeczywistość?Margo razem z Ivette stara się rozwiązać mroczną zagadkę ciążącą na Wolftown od kilkunastu lat. A kiedy na niebie pojawi się księżyc w pełni i jej sny staną się prawdą, nic już nie będzie takie samo jak przedtem...
Ocena: 3-/6

Czy jedna przeprowadzka może zmienić życie o 360 stopni? Wplątać nas w świat fantastycznych stworzeń? Jak widać może, nawet jeśli nie mieści nam się to w głowie. Bo przecież nie wszystko może być tym jakim nam się wydaje…

Po książkę sięgnęłam z czystej ciekawości, z chęcią przełamania swojego oporu co do polskich autorów. Mogę powiedzieć, że szczęście nie do końca mi dopisało, chociaż spodziewałam się, odłożenia lektury już po jednym rozdziale. Stety niestety dobrnęłam do końca.

Historia opowiada losy amerykańskiej nastolatki - Margo Cook, która została zmuszona przeprowadzić się z ukochanego Nowego Jorku, do małego miasteczka o nieprzeciętnej nawie – Wolftown. Jako nowa uczennica Margo staje się obiektem zainteresowania ale także outsiderską - panujące zasady szkolne nie pozwalają „nowej” należeć do różnych świt takich jak np. sportowcy czy mole książkowe. Na szczęście zaprzyjaźnia się z Ivette, również nową uczennicą, choć z większym stażem szkolnym, która jest totalnym przeciwieństwem Margo – jednak ani jednej ani drugiej to nie przeszkadza. Już pierwszego dnia poznaje tajemniczego Maksa – siedemnastolatka, metala który jest uosobieniem ideału dla Margo. Jednak on zdaje się jej nie zauważać, a co ciekawsze wydaje się że skrywa jakiś sekret. Za punkt honoru dziewczyna stawia sobie, że pozna bliżej Maksa i rozwikła jego zagadkę oraz znajdzie sposób na pozbycie się swoich koszmarów sennych. Nie wie jednak, że przez swoją ciekawską naturę zostanie wplątana w świat nie z tej ziemi.

Książka od pierwszych stron zionie debiutem. Cały styl pisarki jest rodem z onetu ściągnięty, a nawet i gorzej. Podwójne wykrzyknienia, powtarzające się zdania…wszystko płytkie i nie domówione. Język też za bogaty nie jest i bardzo kuleje, ale dam już z tym spokój. Tłumaczę ten fakt tym, że powieść powstała kiedy autorka miała raptem 15 lat, więc czego ja wymagam. Sama raczej nie naskrobałabym ponad 300 stron. Następna rzecz jaka mi się rzuciła w oczy to Max, znaczy jego wypowiedzi, czy raczej powinnam powiedzieć „mruknięcia”. W całej książce pełno jest tego typu zwrotów:

„ - Aha – mrukną Max.”
„ - Tak, musimy uciekać! – mruknął Max.
„- Chyba o to. – mruknął Max.”

Ludzie litości. Wielbiłam stronę na której było zdanie: „ – powiedział Max.”, chociaż wielu takich nie było. Mruczeć to może kot, a nie chłopak który wyznaje miłość dziewczynie.

Oprócz tego umiejscowienie akcji nie wyszło autorce na dobre. Widać gołym okiem, że cały schemat szkolny jak i obraz miasteczka ściągnięty jest z różnych, płytkich filmów. Pomysł też nie jest oryginalny, wszystko już było wykorzystane w innych książkach, chociaż teraz znaleźć coś oryginalnego graniczy z cudem, więc czepiać się aż tak nie będę.

Nastawiłam się, że książkę ocenię na 1 góra 2 w skali ocen na 6, jednak nie mogę tego zrobić ze względu na postaci i łatwość czytania. Margo – nie licząc awersji do różowego, jest bardzo podobna do mnie. Nie jest to słodka, że aż mdła dziewczyna która nie wie czego chce, tylko gotowa do poświęceń dorastająca kobieta która potrafi odróżnić co jest dla niej dobra a co nie. Ivette polubiłam za tę jej bezkompromisowość, lekkość życia i lubienie koloru różowego – chociaż później dziewczyna przechodzi małą przemianę. Co do Maxa – nie mój typ chłopaka, jednak byłabym w stanie się w nim zakochać (oczywiście, gdyby przestał mruczeć). Tajemniczy, niedostępny i trochę szorstki dla otaczających go ludzi, ale także romantyczny i wrażliwy, przyciąga swoją osobowością.

Plus za bohaterów i przyjemne czytanie. Książkę, dosłownie łykłam w 2 wieczory. Lekka i naprawdę wciągająca fabuła sprawia, że ciężko się oderwać a i czytanie bez emocji jest raczej niemożliwe.

Gdybym bardziej uczepiła się tego języka i stylistyki, książka dawno już wylądowałaby w koszu albo i na dachu sąsiedniego mieszkania. Ale bohaterowie i przyjemność z jaką się zaangażowałam w życie Margo i Maxa nie pozwalała mi tego zrobić. Przeżyłam z nimi dobrą przygodę i mimo błędów i niedociągnięć już czytam część drugą.
Komu mogę polecić? Osobą którzy tak jak ja kibicują młodym autorom, lub wracają do ich debiutów. Dziewczynom które wciąż mają sentyment do tanim i mało wyszukanych sztuczek miłosnych. Książka jest idealna na chwile wytchnienia, przerwę w szkolę lub dzień w którym trzeba sobie poprawić humor.

**********************************
Jak widać zmieniłam skalę ocen - w tej dziesiątkowej ciężko mi się było odnaleźć. By dobrze zapoznać się z moim systemem odsyłam was do strony Skala oceniania
Nie wiem czy zdążę w tym tygodniu napisać jeszcze jakąkolwiek recenzję - kończę próbne matury, a w sobotę mam bal maturalny. Jednak od poniedziałku zaczynam ferie, więc czasu mi nie zabraknie:)

sobota, 7 stycznia 2012

Lee Carroll - Królestwo czarnego łabędzia

Autor: Lee Carroll
Tytuł: Królestwo czarnego łabędzia
Wydawnictwo: Proszyński i S-ka
Opis książki: Zaczyna się od starej srebrnej szkatułki zamkniętej na amen. Garet ma ją po prostu otworzyć na prośbę słabowitego właściciela sklepu z antykami. Któż by odmówił pomocy? 
Jednak zaraz potem, ni stąd, ni zowąd, wszystko się zmienia. Z początku Garet nawet się nie orientuje, że coś jest nie tak, bo zmiany są ledwo dostrzegalne. Ale miasto, w którym się wychowała, zaczyna ukazywać długo skrywane oblicze - mroczne i niebezpieczne: równoległy świat chaosu, dymu i krwi.
Puszka Pandory została otwarta, a to, co z niej wyszło, wcale nie zamierza wracać z powrotem...
Ocena: 9/10

Królestwo czarnego łabędzia” to pierwsza część trylogii z serii Urban fantasy, którą wygrałam już jakiś czas temu w konkursie. Zebrać się na przeczytanie jej zajęło mi wiele miesięcy, nie wiedzieć czemu, nie ciągnęło mnie specjalnie do niej, a kiedy zaczynałam odkładałam ją po pierwszym rozdziale. Cieszę się, że nie poddałam się tak łatwo i przebrnęłam przez całą treść, bo odłożenie jej na półkę byłoby wielką zbrodnią. Cała powieść jest bezapelacyjnie warta uwagi każdego.

Człowiek nie raz ma wrażenie, że wokół niego nie tylko żyją ludzie, a i mityczne stworzenia które w jakiś tam magiczny sposób są częścią naszego życia. Że wszystko ma swój cel, a za złymi rzeczami stoi ktoś wyżej postawiony, a my mogliśmy zrobić coś by uchronić siebie i innych przed nieszczęściem. Rodzice powtarzają nam, że jesteśmy wyjątkowi, jak rzadkie ptaki – niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju. Bierzemy to na pół serio, ale kiedy wokół nas, i w nas samych zaczynają dochodzić wyjątkowe zmiany, zaczynamy się zastanawiać czy aby nasz świat faktycznie nie jest połączony z tym magicznym.

Mówi się, że „Nie ocenia się książki po okładce” jednak tutaj zbrodnią jest nie wspomnieć o niej. Okładka jest piękna – tajemnicza, magiczna i ciekawa kolorystycznie, proszę się jednak nie wzorować nią tak do końca, bo niewiele ma wspólnego z całą treścią książki, ale oddaje jej klimat. Czcionka tytułu jak i oprawa rozdziałów jest również wielkim plusem. Jednym słowem – porządne wydanie.

Główną bohaterką powieści jest Garet James – 26 letnia dziewczyna, czy raczej kobieta która zmaga się z własnym pokręconym życiem. Strata matki w młodym wieku wywarła na niej piętno, przez co różni się od swoich rówieśniczek – zamiast imprezować i szaleć do woli, ona woli zajmować się wyrobem biżuterii oraz dbaniem o galerię ojca, która niestety stoi kiepsko – krach na giełdzie, spadki cen obrazów, powoduje że tonie w długach. Pewnego dnia trafia do sklepu z antykami, gdzie ekscentryczny właściciel prosi ją by otworzyła tajemniczą szkatułkę, która ma symbol łabędzia, odbity jako pieczęć – taki sam jaki Garet ma na pierścieniu od matki. Czy to może być zbieg okoliczności? Pod wpływem chwili kobieta zgadza się na propozycję mężczyzny i zabiera szkatułkę do domu, gdzie ją otwiera. Zaraz po tym zostaje wciągnięta w wir niesamowitych zdarzeń gdzie będzie świadkiem jak w krótkim czasie może dojść do zagłady świata. Czy odkryje prawdę o samej sobie? Pozna miłość życia? A co najważniejsze, czy uda jej się ocalić świat przed Rozpaczą i Niezgodą? Tego dowiecie się czytając książkę.

Ksiązka swoim opisem z tyłu przyciąga i intryguje, pokazuje że nie jest to następne czytadło o niskiej wartości, gdzie główną rolę gra zakochana nastolatka w jakimś paranormalnym stworze, a historia pełna emocji i sprzeczności, poświęcenia i sztuki.

Postać Garet jest miłą odmianą od typowych dziewczyn o których tyle czytam i od razu zyskała moją sympatię. Mimo iż na początku jest zagubiona, z czasem zaczyna odnajdywać się w nowej sytuacji i radzi sobie coraz lepiej. Walczy ze złem, uczy się pilnie i nie narzeka jak jej ciężko i źle. I tutaj mam trochę żalu do autorki książki, że mogła więcej emocji wszczepić w pannę James – wszystko co robi, robi machinalnie i szybko. Szybko się uczy, mało mówi o emocjach…to jest taki malutki minus. Nie umniejsza to postaci, bo każda jest jaka jest, jednak odrobina emocji by jej nie zaszkodziła.
O pozostałych postaciach wiemy niewiele, ale możliwe, że ich wątki rozwiną się w następnych częściach.

Coś co uważam za wielki plus to wszczepienie w powieść wielu różnobarwnych stworzeń, które kryją się przed ludzkimi oczami. Możemy poznać wróżki, smoki, sylfy nocne jak i wampiry, przez co książka staje się bogatsza w treść jak i całą historię. Oprócz tego wplątanie motywów sztuki – słynni malarze, pisarze, postacie historyczne, to coś o czym wcześniej nie czytałam, więc brawo za oryginalność.

Autorka pisze w prostym, ale interesującym i plastycznym języku. Styl w jakim nakreślona jest książka z pewnością pobudza wyobraźnię. Wiele wątków, dobre tempo akcji i nietuzinkowe opisy powodują, że ciężko odłożyć książkę. Czyta się szybko, fabuła wciąga, jednak drażni fakt że tyle się dzieje w zaledwie 7 dniach, tutaj mogli trochę pokombinować z czasem. Fakt czasu, ratuje świetne zakończenie – autorka ładnie zamknęła pierwszą część, dając czytelnikowi pewien niedosyt i uczucie niepewności i ciekawości co będzie dalej. Są wskazówki, jednak wszystko może zdarzyć się na opak naszej myśli, więc chce się sięgnąć po tom drugi.

Z przykrością muszę stwierdzić, że wśród tylu pozytywnych aspektów książki, wielu plusów, lekkich, ale mało istotnych niedociągnięć, jest jedna rzecz która nie daje mi ocenić książki na maksymalną ocenę. Ciężko ubrać to w słowa, ale brakowało mi przy czytaniu takiej przysłowiowej „iskry”.  Takiego wybuchu energii, pozytywnej oczywiście – tutaj czytałam, bo czytałam bez większego entuzjazmu czy przymuszenia, tak nijako.

Podsumowując polecam powieść Lee Carroll każdemu fanowi Urban fantasy, jak i wszystkim tym, którzy cenią magię świata nadnaturalnego oraz sztukę w różnych postaciach. Jest to historia idealna na chłodne wieczory, kiedy z kubkiem gorącej kawy, herbaty czy czekolady, można przenieść się w ten drugi świat, pełen tajemnicy i niebezpieczeństwa, gdzie wyobraźnia jest najlepszą bronią.

wtorek, 3 stycznia 2012

Jane Austen - Mansfield Park


Autor: Jane Austen
Tytuł: Mansfield Park
Wydawnictwo: Świat Książki
Opis książki: Powieść autorki "Dumy i uprzedzenia" to jedno z arcydzieł XIX-wiecznej prozy angielskiej. Bohaterką jest wrażliwa i nieśmiała Fanny Price, która w wieku dziesięciu lat przyjeżdża do bogatego wujostwa, mieszkających w pięknym dworze Mansfield Park, by wychować się razem z ich dziećmi. Dziewczynka traktowana jest życzliwie, mimo że jest dla rodziny tylko ubogą krewną. W spokojne życie dworu pewnego lata wkracza wielki świat w postaci zmanierowanej pary rodzeństwa przybyłej z Londynu. 
Ocena: 8,5/10

Z Jane Austen miałam okazję poznać się przy czytaniu „Dumy i uprzedzenia” która swoją drogą stała się jedną z moich ulubionych powieści. Sam klimat powieści Austen jest jasny i klarowny – można go kochać albo nienawidzić. Jednych dokładność opisów może nużyć, znów dla innych może być to źródło wiadomości i inspiracji. Ja na szczęści znajduję się w tej drugiej grupie.

Na początku ciężko mi było odnaleźć się w tej książce – z jednej strony ta sama autorka, do której pałam wielką sympatią, z drugiej zaś całkowicie odmienna. Widać jak bardzo, w porównaniu do „Dumy i uprzedzenia”, książka została dopracowana warsztatowo. Nie ma miejsca na przypadki, zaskoczenia i jakiekolwiek dygresje. Austen trzyma mocno powieść w ryzach i nie daje rozejść się jej na boki choć w najmniejszym stopniu. Nie znaczy to jednak, że książka mi się nie spodobała, wręcz przeciwnie. Pomimo wielkiej różnicy w poprzednich powieściach utwór zaciekawił mnie i wciągnął bez reszty. Czytało mi się ją wyśmienicie, aczkolwiek odczuwałam odmienność od poprzedniej.

Główną bohaterką powieści jest Fanny Price która w wieku dziesięciu lat przyjeżdża do swoich bogatych krewnych w Mansfield Park. Fanny – nieśmiała i uległa dziewczyna nie była moją faworytką jeśli chodzi o bohaterów, wręcz przeciwnie. Jej zachowanie, potworna nieśmiałość i branie odpowiedzialności za całe zło na świecie, a do tego brak rozwoju emocjonalnego przez lata, sprawiły że była dla mnie postacią nudną i nieciekawą, której działania można było przewidzieć bardzo szybko.
Pozostała kreacja bohaterów była lepsza, jednak nie tak dobra, bym mogła kogoś polubić. Wszyscy mieli określone cechy – albo jesteś dobry, albo zły nie ma nic pośrodku.

Brakowało mi tutaj romansu z prawdziwego zdarzenia, przez co odczuwałam pewien niedosyt emocjonalny. Wąskie grono bohaterów która ciągle spędza czas ze sobą w jednej posiadłości nie jest tym co chciałam zobaczyć. Zamknięcie kilku dziewczyn i chłopców w małej przestrzeni musiało doprowadzić do zaiskrzenia między nimi, jednak to raczej nie satysfakcjonuje a wręcz przeciwnie, nasuwa wiele pytań: kto, z kim, jak i dlaczego.

Dużym plusem jest łatwy i prosty język – myślałam, że będzie trudny, jednak zostałam mile zaskoczona. Kolejnym plusem jest cały klimat książki. Anglia na przełomie XVIII-XIX wieku jest niesamowicie interesująca – bale, przyjęcia i cały ten przepych i bogactwo. Do tego piękne suknie. Niestety obok tego było tez drugie życie – w nędzy i ubóstwie. Cała ta kreacja spodobała mi się bardzo i pozwoliła przenieść się do tamtej epoki.

Podsumowując mimo iż jest to najtrudniejsza powieść Austen zachęcam do przeczytania. Bogata i barwna książka poruszająca wiele problemów których nie da się zliczyć. Chociaż różni się od poprzednich wydań autorki, jestem pewna że każdy odnajdzie w niej coś dla siebie. Osoby lubiące historię oraz angielski klimat będą w pełni usatysfakcjonowani. 


**************************
Jak widać jestem cała i zdrowa, padnięta na całego jednak zadowolona. Pobyt w Paryżu był jednym z lepszych wypadów za granicę, mimo iż organizacja wycieczki była do bani, ekipa była nieziemska i sami żeśmy zwiedzali. Jestem zawiedziona tylko tym, że nie było petard i ogólnie ludzie byli tacy "nijacy" a mam na myśli to, że w ogóle ich nie ruszało że to Nowy Rok, Sylwester, zero reakcji na wszystko, jakby to był zwykły dzień jak co dzień, ale jak to mówią "Co kraj, to obyczaj".